Jak podaje Morgunblaðið, pożar który wybuchł w miniony czwartek w Borgarnes, miał miejsce w domu należącym do polskiej rodziny.
Właścicielem domu, który rozmawiał z redaktorem jest Pan Grzegorz Sienkiewicz, który jako pierwszy, obudził się w nocy kiedy wybuchł pożar.
Podczas rozmowy z Morgunblaðið, Pan Grzegorz powiedział: „Obudził mnie jakiś dziwny hałas, podobny do wybuchu. Spojrzałem na zegarek i zobaczyłem, że jest czwarta godzina, przez moment pomyślałem, że to Dariusz wstał do pracy„.
Dom, w którym mieszkały trzy osoby, należał do Pana Grzegorza, który kupił go w 2007 roku. Budynek ten był drewniany i był jednym z najstarszych w mieście.
Grzegorz mieszkał tam ze swoją narzeczoną Dorotą, która przyleciała do Islandii pięć miesięcy temu i która to pracuje w Centrum Handlowym Hyrnan, oraz wujkiem Dariuszem, który przyjechał trzy tygodnie temu do pracy w firmie Loftorka.
Podczas tej tragicznej nocy, cała trójka musiała ratować się ucieczką z płonącego domu. Ciężko ranna została Dorota, narzeczona Pana Grzegorza, która chcąc wydostać się z pożaru, wyskoczyła z okna. W wyniku upadku, odniosła ona poważne obrażenia głowy jak również górnej części ciała. Obecnie leży ona na oddziale intensywnej terapii w Szpitalu Landspitalinn Fossvogur.
Zgodnie z Morgunblaðið, Grzegorz oraz Dariusz mieszkają tymczasowo w jednym z hosteli w Borgarnes.