Sveinbjörn Þórðarson, programista któremu znudziła się konieczność płacenia za dostęp do platformy Snara, wziął sprawy w swoje ręce i stworzył darmowy słownik online. Jego zdaniem to skandal, że rząd nie zrobił tego wcześniej.
Wiele osób podczas szukania jakiegoś słowa w słowniku angielsko-islandzkim otwierało Snarę i trafiało na ścianę? Te dni już minęły, ponieważ niedawno w sieci pojawił się nowy słownik angielsko-islandzki – ensk.is – i jest on darmowy dla wszystkich.
„Byłem po prostu zmęczony faktem, że w sieci nie ma otwartego słownika angielsko-islandzkiego, i postanowiłem sam coś z tym zrobić” – mówi Sveinbjörn.
Sveinbjörn natrafił na słownik z 1932 roku byłego dyrektora liceum w Reykjaviku – Geira T. Zoëgi. Prawa autorskie do niego nie są już ważne, więc udało mu się zeskanować słownik w całości i udostępnić w Internecie.
„Naturalnie, że uzupełniałem ten słownik. ponieważ pochodzi z 1932 r. i brakuje w nim wielu słów. Nie znajdziesz tam słowa »komputer«, »helikopter«, »broń jądrowa«, bo tych rzeczy jeszcze wtedy nie wynaleziono” – mówi Sveinbjörn.
Przygotował on ten słownik w wolnym czasie, trwało to mniej więcej przez ostatni rok. „Wykorzystuję na to wieczory, próbując przejrzeć sto, dwieście definicji w ciągu jednej nocy” – mówi Sveinbjörn.
Jego zdaniem to niewiarygodne, że władze same nie podjęły się realizacji tego projektu.
„Ludzie mówią o polityce ochrony języka, ochronie języka islandzkiego i tym podobnych sprawach. Ale brakuje narzędzi, których potrzebujemy, aby używać islandzkiego w środowisku międzynarodowym. Uważam, że to prawdziwy skandal” – mówi Sveinbjörn.
Minister kultury, Lilji Alfreðsdóttir, bardzo podoba się nowy słownik online. „Rząd zainwestował w plan technologii językowych ponad dwa miliardy koron, co oznacza, że będziemy mogli rozmawiać z naszymi urządzeniami w języku islandzkim” – mówi Lilja.