Elektrownia w Svartsengi działa nieprzerwanie pomimo erupcji wulkanu, która rozpoczęła się wczoraj. Zeszłej nocy wszystko wskazywało na to, że zagrożone są linie wysokiego napięcia, ale dziś rano okazało się, że jęzor lawy zatrzymał się 200 metrów od nich i rur z ciepłą wodą.
Kristinn Harðarson, dyrektor generalny ds. produkcji w spółce HS Orka, skomentował sytuację dla mbl.is.
„Elektrownia Svartsengi jest w pełni sprawna i nie ma żadnych zakłóceń spowodowanych erupcją. Również wszystkie odchodzące od niej rurociągi są bezpieczne. Jęzor lawy, który do niej dotarł, zatrzymał się w pewnej odległości od linii wysokiego napięcia i naszego rurociągu z ciepłą wodą, więc nie miało to na niego wpływu” – powiedział.
Elektrownia była zdalnie sterowana ostatniej nocy z zakładu Reykjanes, ale pracownicy już wrócili do Svartsengi.
W pewnym momencie w nocy sytuacja wyglądała źle, ponieważ jęzor lawy zdawał się niebezpiecznie zbliżać do linii Svartsengi 1. Pracownicy udali się wczoraj wieczorem na miejsce, aby podjąć środki zapobiegawcze.
„Podjęliśmy środki zapobiegawcze, aby zapewnić bezpieczeństwo instalacji w elektrowni i z tego powodu musieliśmy na krótki czas wyłączyć prąd w Grindavíku. Zrobiliśmy to, aby poprawić stabilność operacyjną zakładu, tak aby mógł on dostarczać ciepłą wodę w sposób całkowicie nieprzerwany w przypadku zwarcia na linii wysokiego napięcia. Wszystko zostało jednak przywrócone do normalnego działania” – powiedział Kristinn Harðarson.
Zapytany, czy martwi go coś jeszcze, Harðarson odpowiada: „Sytuacja wygląda bardzo dobrze. Wszystko wskazuje na to, że lawa już się praktycznie zatrzymała i dopóki tak jest, nasza działalność i elektrownia są bezpieczne w obrębie wałów ochronnych”.
Krzysztof Grabowski