Tłumy w Bláfjöll

Dodane przez: Monika Szewczuk Czas czytania: 1 min.

Narciarz Sigurður Ásgeir Ólafsson mówi, że nie jest zadowolony ze swojej wyprawy na Bláfjöll. Jego zdaniem panuje tam tłok i bałagan.

W środę na tereny narciarskie nieopodal Reykjaviku udało się wiele osób chcących pojeździć na nartach lub snowboardach. Już na drodze do Bláfjöll utworzyła się kolejka samochodów, która sięgała niemal do Reykjaviku.

- REKLAMA -
Ad image

Sigurður Ásgeir zrezygnował już po kilku przejazdach z powodu bardzo długich kolejek do wyciągu. Niewiele wyciągów zostało otwartych, co przy ładnej pogodzie spowodowało kompletne zakorkowanie.

Sigurður mówi, że nie jest zadowolony ze sposobu, w jaki ośrodek narciarski jest i był prowadzony. „Wydaje się, że nie ma tu żadnego zarządzania, nic nie zostało tu przygotowane”.

W ciągu pierwszej godziny od otwarcia terenu narciarskiego pojawiło się na nim od dwóch do trzech tysięcy osób. W takiej sytuacji nie wypada otwierać tylko jednego wyciągu.

Sigurður zrezygnował po 25 minutach stania w kolejce do wyciągu.

„Mógłbym wykonać tylko dwa przejazdy w ciągu godziny. Tak nie jest chyba nigdzie w Europie. Powinni byli otworzyć więcej wyciągów. Ludzie przyjechali tam, aby się bawić i jeździć na nartach, a nie, żeby stać w kolejkach”.

Udostępnij ten artykuł