W dzisiejszym Fréttablaðið i na stronie visir.is opublikowano wyniki sondażu, który wskazuje na to, że dwie trzecie ludności w Islandii jest przeciwnych sprzedaży alkoholu w sklepach spożywczych.
W zeszłym miesiącu, członek Partii Niepodległości – Vilhjálmur Árnason, jako pierwszy złosił propozycję zmiany w ustawie dotyczącej detalicznej sprzedaży alkoholu i tytoniu. Zgodnie z jego propozycją, zmiany miałyby dać prawo wszystkim prywatnym przedsiębiorcom prowadzącym sklepy spożywcze, na uzyskanie pozwolenia na sprzedaż napojów alkoholowych. Jak na razie od 1922 roku, prawo do tego ma tylko państwo, które jest monopolistą na rynku i prowadzi sprzedaż w sieci sklepów Vinbúð.
Podczas prezentowania swojego projektu Vilhjálmur Árnason powiedział, że jego celem jest „zbliżenie się do ducha naszych czasów i dostosowanie prawa do tego czego chcą ludzie żyjący w tym kraju”.
Proponował on aby w sklepach spożywczych mogły być sprzedawane różne rodzaje alkoholi, w tym także mocnych. Vilhjálmur wyjaśnił, że wprowadzenie takich zmian jest niezbędne do tego aby wyrównać różnice między obszarami wiejskimi a gęściej zaludnionymi obszarami miejskimi.
W ankiecie, którą w związku z tą propozycją przeprowadził Visir, wzięło udział 801 osób, które odpowiedziały na zadane pytanie. Jak się okazało 67 proc respondentów było przeciwko wprowadzeniu zmian.
W rozmowie z dziennikarzem Visir, Vilhjálmur, który jest byłym policjantem przyznającym, że nigdy nie próbował alkoholu, wyraził bardzo duże zdziwienie wynikami sondażu.
Powiedział on, że nie są one zgodne z wcześniejszymi danymi oraz z wsparciem jakie czuł wśród społeczeństwa proponując wprowadzenie zmian.
Nie po raz pierwszy w parlamencie pojawiła się propozycja wprowadzenia zmian. Podobna sytuacja miała miejsce 18 stycznia 2009 roku, dwa dni przed tym jak tempa nabrała tzw. kuchenna rewolucja, która doprowadziła do upadku koalicji rządzącej składającej się z Partii Niepodległości i socjaldemokratów.