Według informacji przekazanych przez komendanta policji w Suðurnes, Úlfara Lúðvíkssona, po otwarciu publicznego dostępu do Grindavíku do miasta wjechali już turyści.
Zwiedzanie miasta jest dopuszczalne, jednak policja uważnie monitoruje sytuację i działa zgodnie z informacjami z Islandzkiego Instytutu Meteorologii.
„Ludzie muszą być przygotowani na to, że w każdej chwili może się rozpocząć nowy przepływ magmy lub erupcja wulkanu. W takich okolicznościach znów będzie trzeba ograniczyć dostęp do miasta” – mówi Lúðvíksson w wywiadzie dla Morgunblaðið.
Podczas wizyt w Grindavíku należy zachować szczególną ostrożność i poruszać się tylko po wyznaczonych drogach.
Zabrania się wchodzenia na prywatne posesje!
Wspomina, że na drogach prowadzących do miasta potrzebne są znaki ostrzegawcze i spodziewa się, że zostaną one zainstalowane w ciągu najbliższych kilku dni.
„Zagraniczni turyści muszą zostać ostrzeżeni o niebezpieczeństwach w obszarze, do którego wjeżdżają” – wyjaśnia.
Dziennikarz i fotograf z Morgunblaðið udali się wczoraj do miasta i natknęli się na wycieczkę szkolną z Wielkiej Brytanii. Uczniowie w wieku 17–18 lat byli wożeni po mieście autobusem. Był z nimi asystent dyrektora szkoły. Według niego uczniowie byli zszokowani zastanym widokiem i zniszczeniami domów i infrastruktury.