Wiele islandzkich wypożyczalni koni korzysta z bezpłatnej lub nisko płatnej pracy imigrantów, co daje im ogromną przewagę nad firmami przestrzegającymi przepisów i wynagradzającymi pracowników zgodnie z obowiązującymi stawkami. Jak informuje Stundin, praktyka ta jest znana pod nazwą „dumpingu socjalnego”.
Z informacji zebranych przez Stundin wynika, że ponad tuzin takich ośrodków zatrudnia pracowników nieodpłatnie lub wypłaca im wynagrodzenia znacznie niższe, niż wynika to z układów zbiorowych i prawa pracy. Ponieważ od bezpłatnych pracowników nie odprowadza się podatków, dumping socjalny umożliwia zaoszczędzenie dziesiątek milionów koron rocznie i oferowanie jazd konnych w cenach znacznie niższych niż konkurencja.
Redaktorzy Stundin kontaktowali się z tymi firmami, posługując się pseudonimem Sara Larsen. Sara przedstawiała się jako 19-letnia miłośniczka koni z Danii, poszukująca pracy na terenie Islandii. Kilka firm, między innymi Sólhestar w Borgargerði, Geysir hestar w Bláskógabyggð, Hestasport w Varmahlíð i Alhestar w Þorlákshöfn, zaproponowało Sarze pracę, ale wynagrodzenie miało być znacznie niższe niż płaca minimalna, co również stoi w sprzeczności z układami zbiorowymi. Kilka poinformowało Sarę, że oferują płace zgodne z umowami zbiorowymi, były to: Íslenski Hesturinn, Vík Horse Adventure, Abbi Island, Traðir i Eldhestar.
Sólmundur Sigurðsson z firmy Sólhestar powiedział redaktorowi Stundin, że jego firma w ogóle nie zatrudnia nieopłacanych pracowników. „Jeśli jakieś osoby nie otrzymywały wynagrodzenia, to byli to stażyści przybywający do nas ze szkół” – oświadczył. „Nie mamy innego personelu. Wszyscy otrzymują numer ewidencyjny kennitala. Mamy samych zarejestrowanych pracowników”. Jednakże w dokumentach, które Sara otrzymała od firmy Sólhestar, znajdowała się informacja, że nie potrzebuje ona numeru ewidencyjnego, jeśli nie pracuje dłużej niż trzy miesiące.
Dodatkowo, w rocznym sprawozdaniu finansowym z 2016 roku wykazano siedmiu pracowników i koszty związane z płacami wynoszące 17 milionów ISK, co oznacza, że personel otrzymywał pensje znacznie niższe od minimalnych. Przynajmniej jeden wpis na portalu Facebook sugeruje, że pracowników mogło być więcej.
Wynagrodzenia i warunki pracy w innych miejscach bywały jeszcze gorsze. Ośrodek Lýsuhól zaoferował Sarze wynagrodzenie w postaci wyżywienia i zakwaterowania, ale absolutnie żadnych pieniędzy. „Cześć Saro! Nie wypłacamy swoim pracownikom wynagrodzeń. Jak zapewne wiesz, koszty utrzymania i wyżywienia są w Islandii bardzo wysokie. Dlatego otrzymasz od nas własne łóżko i będziesz mieszkać w pokoju z innymi dziewczętami” – czytamy w odpowiedzi z firmy.
Firma Kiðafell odpowiedziała Sarze, że prawdopodobnie otrzyma jakieś wynagrodzenie, ale zależy to od tego, ile będzie pracowała. Podobne warunki oferowano jej w innych tego typu ośrodkach na terenie całego kraju. Pracownikom przysługiwał w nich jeden dzień wolny w tygodniu lub nawet mniej.
Zgodnie z islandzkim prawem nieodpłatna praca jest uzasadniona jedynie w przypadku organizacji humanitarnych, prac związanych z ochroną przyrody lub takich, które nie mogą zostać wykonane w inny sposób. Ponadto na stronie związku zawodowego Alþýðusamband Íslands można przeczytać, że w przypadku działalności gospodarczej, czyli produkcji oraz sprzedaży towarów i usług, zwykle w celu osiągnięcia zysku i kiedy wiąże się to z koniecznością konkurowania z podmiotami z tego samego sektora, zatrudnianie darmowej siły roboczej jest uznawane za niedopuszczalne. Wyżywienie oraz zakwaterowanie mogą stanowić legalną formę wynagrodzenia, a ich koszty mogą być odejmowane od pensji. Jednak ten sposób rozliczania się z pracownikami podlega wielu obostrzeniom i nie zwalnia pracodawców z przestrzegania przepisów dotyczących wynagrodzenia minimalnego i układów zbiorowych. Na stronie związku ośrodki wypożyczające konie do jazdy zostały wymienione pośród przedsiębiorstw, w których dumping socjalny jest szczególnie rozpowszechniony.
Kiedy Sara skontaktowała się z firmą Íslenski Hesturinn otrzymała jedynie informacje, że firma nie planuje przyjmowania pracowników w najbliższej przyszłości, oraz łącze z informacjami o prawach pracowniczych obowiązujących w Islandii. Sveinn Atli Gunnarsson, jeden z właścicieli przedsiębiorstwa powiedział w wywiadzie, że wszyscy jego pracownicy płacą podatki i inne opłaty zgodnie z obowiązującym prawem. „Jesteśmy dumni z tego, że uczestniczymy w rozwoju naszej gospodarki” – oświadczył. „Prawa człowieka są dla nas niezwykle istotne, ponieważ chcemy mieć zadowolony personel, który zechce z nami zostać przez długi czas”.
W 2016 roku firma Íslenski Hesturinn wydała niemal 55 milionów ISK na koszty związane z wynagrodzeniami. W ośrodku Sólhestar wydano mniej więcej trzy razy mniej, mimo porównywalnej liczby pracowników. „W branży turystycznej panuje ogromna konkurencja, nie brakuje jej również między ośrodkami konnymi” – stwierdził Gunnarsson. „Mamy oczywiście nadzieję, że cała nasza konkurencja działa zgodnie z prawem i że możemy uznać nasze szanse na rynku za równe”.
Grupa GMT/Krzysztof Grabowski