Około dwóch trzecich populacji nie ufa rządowi w temacie sprzedaży rządowych udziałów w Íslandsbanki. Zostało to ujawnione w ostatniej ankiecie przeprowadzonej przez Maskína. Tylko szesnaście procent respondentów przyznało, że ufa rządowi.
W raporcie Krajowej Izby Kontroli na temat procesu sprzedaży pojawiły się liczne komentarze, m.in. o braku przejrzystości i braku zagwarantowania równości inwestorów.
Ponadto większość obywateli, czyli 61 procent, chce, aby Alþingi powołał komisję śledczą, która zbada proces sprzedaży. Rząd uznał za przedwczesne dyskutowanie o powołaniu takiego komitetu, o co apelowała opozycja. Tylko dwanaście procent respondentów jest przeciwnych powołaniu komisji śledczej.
Wyborcy Partii Niepodległości najbardziej ufają rządowi, jeśli chodzi o dalszą sprzedaż akcji banku, a ponad połowa z nich deklaruje zaufanie do procesu. Wyborcy innych partii rządzących wydają się mieć więcej wątpliwości, twierdząc, że nie mają zaufania do rządu w tej sprawie.
Ankieta Maskiny została przeprowadzona w dniach 18–22 listopada, a wzięło w niej udział 987 respondentów.
Bank Íslandsbanki był własnością islandzkiego skarbu państwa od czasu krachu finansowego z 2008 r., ale minister finansów Bjarni Benediktson bardzo chciał ponownie sprzedać akcje banku prywatnym interesom. Poważną krytykę wywołała w marcu 2022 r. sprzedaż o wartości 22,5% akcji banku, zwłaszcza gdy okazało się, że jednym z nabywców akcji w zamkniętej i zdyskontowanej sprzedaży akcji był ojciec ministra.
Chociaż Bjarni zaprzeczył jakiejkolwiek wiedzy, że jego ojciec był wśród kupujących, islandzki Krajowy Urząd Kontroli odnotował wiele błędów w sposobie przeprowadzenia sprzedaży.