Dokument zawierający dane osobowe osoby ubiegającej się o azyl w Islandii, które wyciekły do mediów w zeszłym miesiącu nie był zarejestrowany w Urzędzie Imigracyjnym ani u Komisarza Policji. W rzeczywistości, żaden z pracowników tych urzędów nie pamiętał aby widział go kiedykolwiek wcześniej.
Śledztwo ukazuje, że jest to wbrew temu co wcześniej w mediach powiedziała minister spraw wewnętrznych Hanna Birna Kristjánsdóttir, która twierdziła, że kopie tego dokumentu znajdowały się na Policji, w Urzędzie Imigracyjnym, oraz że miał go również adwokat ubiegającego się azyl mężczyzny.
Jak informowaliśmy wcześniej, dokument w sprawie azylu, który dotyczył mężczyzny o nazwisku Tony Osmos, dostał się w ręce mediów po tym jak mężczyzna ukrył się, bo miał zostać deportowany z Islandii.
W dokumencie napisano, że Tony Osmos może mieć powiązania z siatką przestępczą zajmującą się handlem ludźmi i że możliwe jest także, iż nie jest on ojcem dziecka, które nosi jego dziewczyna.
W związku ze sprawą, Minister Spraw Wewnętrznych została wezwana przez Komisję Nadzorczą i Konstytucyjną aby odpowiedzieć na pytania związane z tym jak tak poufna informacja mogła wyciec z ministerstwa.
Przedstawiciele Komisji Nadzorczej i Konstytucyjnej wykluczyli możliwość przecieku z biura Komisarza Policji bądź z Urzędu Imigracyjnego, ponieważ w obydwu miejscach nie zarejestrowano takiego dokumentu.
Dziennikarze DV, skontaktowali się w tej sprawie z zajmującym się public relations w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych – Jóhannesem Tómassonem, którego zapytano czy ministerstwo będzie badało sprawę tego jak mogło dojść do wycieku takiego dokumentu do mediów. Zgodnie z relacjami DV, sprawa ta nadal jest badana.