Sąd Rejonowy w Reykjaviku skazał dziś dwóch mężczyzn w sprawie ataku na ochroniarza w klubie Shooters. Jeden z mężczyzn został skazany na pięć lat pozbawienia wolności, a drugi na sześć miesięcy.
Mężczyźni ci to obywatele polscy, zostali uznani za winnych ataku na ochroniarza w klubie nocnym Shooters w centrum Reykjaviku w sierpniu ubiegłego roku. Jeden z nich, Paweł, został także uznany za winnego ataku na drugiego ochroniarza, w wyniku czego poszkodowany jest sparaliżowany od szyi w dół.
W ramach zeznań podczas procesu Artur twierdził, że nie uderzył ochroniarza ani nie kopał go, gdy ten leżał na ziemi. Powiedział również, że nie wie, jak to się stało, że ochroniarz upadł. Twierdził również, że on i jego przyjaciel spotkali się z chamskim zachowaniem obu ochroniarzy i byli zmuszeni opuścić nocny klub.
Powiedział również, że bardzo żałował powrotu do klubu Shooters później wieczorem i że popełnił największy błąd w swoim życiu. „Nigdy nie czułem się tak źle. Ciągle o tym myślę i nie mogę spać. Bardzo żałuję tego, co się stało, i przepraszam za to” – powiedział w sądzie. Niemniej jednak twierdził, że nie jest winny, jeśli chodzi o najgorsze oskarżenia.
Drugi, mniej ciężko ranny ochroniarz, powiedział sądowi, że jego życie znacznie się zmieniło po ataku. „Nie mogłem uwierzyć w to, co stało się z moim przyjacielem, który jest dla mnie jak brat” – powiedział.
Sparaliżowany ochroniarz zażądał 120 milionów koron tytułem odszkodowania za napaść, ale sąd wydał nakaz zapłaty sześciu milionów. Drugi z ochroniarzy otrzyma tytułem odszkodowania 600 000 koron.
W temacie:
- „Powrót do klubu nie był przemyślaną decyzją…”
- Jaki będzie wyrok w sprawie napaści w klubie Shooters?
ruv.is/Grupa GMT/Grażyna Przybysz