Według nowego badania przeprowadzonego przez Federację Pracowników Generalnych i Specjalnych w Islandii (SGS), kobiety-uchodźcy są najbardziej zmarginalizowaną grupą na islandzkim rynku pracy.
Organizacja SGS przeprowadziła swoje badania w zeszłym roku po tym, jak zaczęły się pojawiać oświadczenia #MeToo kobiet obcego pochodzenia. Przedstawiciele SGS przeprowadzili serię wywiadów z kobietami pochodzącymi z Tajlandii, Filipin, Syrii, a także z Polski.
Pocieszające wieści są takie, że związki zawodowe dobrze służą tym kobietom. Jest to jednak w dużej mierze uzależnione od tego, czy wiedzą one, że w Islandii istnieją związki zawodowe, a ponadto muszą się odważyć, aby skontaktować się z nimi w razie pojawienia się problemów.
Większość kobiet, z którymi rozmawiano, twierdzi, że jest jeszcze wiele do zrobienia. Oprócz konieczności pracy w pełnym wymiarze godzin, zajmowania się rodziną, starają się jednocześnie znaleźć czas na szkołę. Wiele z nich nie mówi po angielsku – może to oznaczać potrzebę zatrudnienia większej liczby islandzkich nauczycieli, którzy mówią w językach ojczystych tych kobiet.
Drífa Snædal, była szefowa SGS, dodała również, że należy zwiększyć możliwości nauki obsługi komputerów. Dotyczy to w szczególności kobiet, które pochodzą z obszarów, gdzie dostęp do Internetu jest ograniczony lub nie ma go wcale. W kraju takim jak Islandia, brak znajomości obsługi komputera może utrudnić ubieganie się o pracę, mieszkanie, opłacanie rachunków i dostęp do konta bankowego.
Wiele z tych kobiet ma również trudności z uznaniem w Islandii swojego wykształcenia uzyskanego w kraju pochodzenia. Wielu imigrantów mających wyższe wykształcenie, szczególnie tych spoza Europy, jest często odsyłanych do prac niewymagających żadnych kwalifikacji, ponieważ ich wykształcenie nie jest traktowane poważnie przez potencjalnych pracodawców.
Najbardziej zepchnięte na margines są kobiety z Syrii. Aby zintegrować się z islandzkim społeczeństwem kobiety te powinny uzyskać pomoc od władz. Okazuje się, że tylko niewielka ich część otrzymała jakąkolwiek pomoc psychologiczną. Zgłaszały również otrzymywanie sprzecznych informacji od tych samych organów. Na przykład jedna z nich została poinformowana, że nie będzie musiała pracować przez pierwszy rok ani płacić czynszu, a po przyjeździe dowiedziała się, że ma trzy miesiące na znalezienie pracy i rozpoczęcie płacenia za mieszkanie. Ponadto pomoc jest świadczona przez władze miejskie, a nie krajowe, więc jej poziom może się znacznie różnić w zależności od miejsca pobytu.
Syryjskie kobiety w Islandii nie czują się częścią islandzkiego społeczeństwa, a rok to za krótki czas, aby po doświadczeniach brutalnej wojny domowej zaaklimatyzować się w zupełnie nowym kraju. Mimo to są bardzo wdzięczne Islandii za ratunek i pomoc i uważają ją za bezpieczny kraj.
Kjarninn/Grupa GMT/Monika Szewczuk