Dwie osoby zginęły po tym, jak odłamki pocisków uderzyły w wieś we wschodniej Polsce w pobliżu granicy z Ukrainą. Rosyjskie ministerstwo obrony zaprzecza, że wystrzeliło rakiety. Polskie media podają, że odłamki pocisku uderzyły w suszarnię zbóż w Przewodowie w pobliżu granicy. W komunikacie rozesłanym przez polski rząd napisano, że premier Mateusz Morawiecki i prezydent Andrzej Duda zwołali posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego kraju.
Ministerstwo obrony Rosji wydało wieczorem oświadczenie, w którym zapewnia, że w pobliżu granicy ukraińsko-polskiej nie użyto żadnej rosyjskiej broni. Oskarżyło polski rząd o próbę eskalacji konfliktu na Ukrainie.
Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełeńskiego, twierdzi, że atak na Polskę nie był przypadkiem, lecz celowym działaniem ze strony Rosji, przedstawianym jako pomyłka.
Rosja wystrzeliła wczoraj co najmniej 85 rakiet na cele w całej Ukrainie. Duża część kraju jest bez prądu, w wielu miejscach nie działa też internet. Atak był prawdopodobnie największym od czasu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji w lutym. Według rzecznika ukraińskich sił powietrznych wiele rakiet zostało zestrzelonych, ale wiele innych osiągnęło swoje cele.
Reporter BBC mówi, że istnieje kilka możliwych wyjaśnień eksplozji. Pociski mogły działać nieprawidłowo i zabłądzić, lub ukraińskie systemy obrony powietrznej mogły odepchnąć je od zamierzonych celów. Zdaniem Kurta Volkera, byłego ambasadora USA przy NATO, był to prawdopodobnie wypadek, ale NATO powinno zażądać wyjaśnień od Rosji.
Mówi się również, że rosyjskie rakiety trafiły także w sąsiednią Mołdawię, powodując masowe przerwy w dostawie prądu.
Þorgerður Katrín Gunnarsdóttir, posłanka do parlamentu z ramienia partii Odrodzenie (Vidreisnar), poinformowała, że zażądała spotkania w komisji spraw zagranicznych Alþingi z powodu „ataku Rosji na Polskę”. Chciała, aby w spotkaniu uczestniczyli premier i minister spraw zagranicznych. Należy wziąć pod uwagę stanowisko ambasadora Rosji w Islandii.
MSZ Estonii wyraziło zaniepokojenie doniesieniami o incydencie w Polsce i poinformowało, że jest w ścisłym kontakcie z Polską i innymi sojusznikami. „Estonia jest gotowa bronić każdego centymetra terytorium NATO. Stoimy w pełni z naszym bliskim sojusznikiem Polską”. Gitanas Nauséda, prezydent Litwy, przyjął tę samą linię. Powiedział, że jest w bliskim kontakcie z Polakami i, że Litwa mocno solidaryzuje się z Polską.
Po wieczornym nadzwyczajnym posiedzeniu polskiego rządu jego rzecznik poinformował, że podniesiono poziom gotowości armii. Prezydent Andrzej Duda rozmawiał też wieczorem z Jensem Stoltenbergiem, sekretarzem generalnym Sojuszu Atlantyckiego. Rząd rozważał, czy uruchomić czwarty artykuł NATO, brzmiący następująco: „Strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć, zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron”.
Stoltenberg potwierdził, że rozmawiał z Dudą. NATO monitoruje teraz sytuację. Biały Dom potwierdził też wieczorem, że prezydent USA Joe Biden rozmawiał z Dudą o wybuchu.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Żeleński oskarżył dziś wieczorem Rosję o bezpośredni atak na Polskę. „To jest rosyjski atak rakietowy na wspólne bezpieczeństwo. To jest bardzo poważna eskalacja. Musimy działać” – cytował go brytyjski publiczny nadawca BBC.
Polski prezydent Andrzej Duda mówi, że nie stwierdzono oznak, aby był to celowy atak.
Odłamki, które spadły na teren Polski pochodzą z pocisku typu S-300 z czasów sowieckich, służącego do zestrzeliwania rakiet i myśliwców. Został on przypuszczalnie użyty do próby zestrzelenia jednego z około stu pocisków manewrujących, które Rosja wystrzeliła wczoraj na cele na Ukrainie.
Władze rosyjskie twierdzą, że nie ponoszą odpowiedzialności za incydent. Dmitrij Pieskow, rzecznik prezydenta Rosji, powiedział rano, że reakcja na incydent jest przejawem propagandy przeciwko Rosji.
Reporter BBC Steve Rosenberg zwraca uwagę, że Piesków został zapytany, czy gdyby Rosja nie wystrzeliła tak dużej liczby pocisków manewruj w kierunku Ukrainy, nie doszłoby do odpalenia rakiety przeciwlotniczej i czy to nie świadczy o tym, że Rosja jest odpowiedzialna za wypadek. „Nie, Rosja nie ma z tym nic wspólnego” – powiedział Pieskow.
W opublikowanym rano oświadczeniu rosyjskiego ministerstwa obrony twierdzono, że wczoraj nie wystrzelono w stronę Kijowa żadnych pocisków manewrujących. Zamiast tego ukraińskie pociski przeciwlotnicze spadły na ziemię i spowodowały tam uszkodzenia. W szczególności w oświadczeniu wspomina się o systemach obrony powietrznej, które Ukraińcy otrzymali od swoich sojuszników. Rosja nie przedstawia jednak żadnych dowodów na te stwierdzenia.