Film dokumentarny „Höggið” pokazany w Wigilię, 24 grudnia w Stöð 2 i powtórzony 12 stycznia odbił się szerokim echem, ukazały się liczne artykuły w prasie, do radia zaproszono twórców filmu. Film, przywołał historię zatonięcia islandzkiego statku Suðurland.
Suðurland przewoził do Murmańska ładunek śledzia w beczkach, a zatonął 24 grudnia 1986 roku w sztormowej pogodzie na Morzu Norweskim, 300 mil morskich (ok. 560 km) od Wysp Owczych.
Śmierć poniosło wówczas sześciu Islandczyków. W dramatycznych okolicznościach zdołano uratować pięciu. Tragedie na morzu zdarzają się i niestety giną marynarze. Tamte święta były wyjątkowo tragiczne, dwa dni później 26 grudnia u wejścia do Reyðarfjörður śmierć poniosła cała 12-osobowa załoga brytyjskiego tankowca Syneta, który rozbił się o skałę Skrúður.
Przyczyny zatonięcia statku Suðurland nie były jasne, już od samego początku pojawiło się wiele wątpliwości. Izba Morska w wydanym później orzeczeniu za przyczynę tragedii uznała błąd załadunku. Źle zaształowane beczki miały mieć luzy, co spowodowało ich przesunięcie, pęknięcie i przechył statku po uderzeniu fali, a w konsekwencji jego zatonięcie. Izba Morska uznała również, że załoga zbyt późno opuściła tonący statek. Rodziny ofiar, ocaleni oraz ludzie odpowiedzialni za załadunek statku nie zgadzali się z tym orzeczeniem.
Co naprawdę wydarzyło się ze statkiem Suðurland?
Na godzinę przed tragedią echosonda na mostku odbiła sygnał 100 metrów pod statkiem, a przecież w tym miejscu jest ponad 1800 metrów głębokości. Jakiś czas później załoga poczuła uderzenie, ale nie było ono podobne do uderzenia sztormowej fali. Wieloryb? Raczej wątpliwe. A może okręt podwodny? Statek nabierał wody, mocno się przechylał. Załoga zebrała się na mostku. Fala zmyła tratwę ratunkową. Ośmiu marynarzom, w dramatycznych okolicznościach, udało się dostać do gumowej łodzi ratunkowej.
Hipotermia zabrała potem trzech spośród nich. Sygnał SOS odebrał dyżurny Islandzkiej Ochrony Wybrzeża. Przeciążone świątecznymi rozmowami linie telefoniczne nie pozwoliły na zawiadomienie drogą telefoniczną służb ratowniczych w Anglii, Norwegii i Danii. Wiadomość poszła przez lotnisko w Keflavíku. Do akcji poderwano duński okręt Vædderen cumujący na Wyspach Owczych. Ten poszedł całą naprzód naprzeciw sztormowym falom. Liczyła się każda minuta. W ostatniej fazie z pokładu wystartował helikopter ratowniczy.
Rozbitkowie w tym czasie walczyli z zimnem i wodą dostającą się do łodzi. Już po zatonięciu statku wszyscy dostrzegli mocne światła reflektorów na powierzchni, te jednak potem zgasły.
W międzyczasie na miejsce tragedii wysłano brytyjski samolot. Ten zrzucił obok gumowej łodzi ratunkowej nową łódź. Do niej przedostali się wpław żyjący marynarze. Zostawili w starej łodzi swoich trzech zmarłych kolegów, wierząc, że służby ich odnajdą. Zresztą nie mieli innego wyboru. W nowej łodzi nie znaleźli wody, czy żywności, jedynie aluminiowe folie termiczne.
Helikopter z duńskiego okrętu Vædderen dotarł do rozbitków. Ratownik zszedł po linie i w sztormowych warunkach zabrał pierwszą osobę. W drugim zejściu został ranny i nieprzytomnego wciągnięto na pokład helikoptera. Pozostali rozbitkowie sami musieli się wpinać do liny. Załoga helikoptera zaryzykowała własne życie przekraczając wyznaczony czas akcji. Rozpoczął się nerwowy powrót na resztkach paliwa. Pilotowi udało się dotrzeć do okrętu i wylądować przy pierwszym podejściu na miotanym przez wzburzone fale okręcie Vædderen.
Inspiracją do filmu Höggið była wydana w 1999 roku książka „Útkall i Atlantshafi á jólanótt” (Óttar Sveinsson) i napisany parę lat później scenariusz filmowy. Od wielu lat członkowie rodzin ofiar Suðurland i rodziny osób związanych z tą tragedią czekają na prawdę. Znany aktor islandzki, Stefán Karl Stefánsson wrócił do tej tragedii po latach. Jego ojciec był szefem załadunku statku. Stefán jako dziecko był z ojcem na lotnisku kiedy tłumy witały uratowanych. Publikacja książki skłoniła go do walki o prawdę i o realizację filmu fabularnego. W wywiadzie udzielonym Morgunblaðið 25 lipca 2006 roku, mówił szczegółowo o historii Suðurland.
W lutym 1987 roku, w brytyjskim The Mail on Sunday, ukazał się artykuł, w którym napisano, że pod islandzkim statkiem płynął radziecki okręt podwodny, a pod nim brytyjski ciągnący sonar na kablu o długości 1800 metrów. W czasie zimnej wojny okręty podwodne „chowały się” pod statkami handlowymi. Radziecki okręt, prawdopodobnie z projektu 941 Akula (ros. rekin) w terminologii NATO klasy Tyhpoon miałby iść 100 metrów pod islandzkim. Miało dojść do kolizji, a Suðurland tonąc „pociągnął” kabel brytyjskiego okrętu podwodnego. Óttar Sveinsson autor książki rozmawiał z przedstawicielem brytyjskiej floty (rozmowa nagrana przez Óttara pojawia się w filmie). Brytyjczyk potwierdził wówczas obecność okrętów podwodnych i utratę kabla. Później Brytyjczycy to zdementowali, a Rosjanie nigdy nie wydali oświadczenia. Jeśli tak rzeczywiście było, to nieludzkie reguły zimnej wojny nie pozwoliły 190 osobowej załodze radzieckiej i 97 osobowej załodze brytyjskiej jednostki ratować Islandczyków.
Film Höggið będzie dostępny w wersji angielskiej. To niezwykły dokument. Miejmy nadzieję, że przyczyni się do odtajnienia przez Brytyjczyków dokumentów i ujawnienia prawdy. Ostatnie artykuły w islandzkiej prasie mówią o grudniu 2016 roku, kiedy minie 30 lat od tragedii.
Autor: Witold Bogdański