„To niesamowite, jak można się przyzwyczaić do tego, że ma się własny gejzer na podwórku” – mówi dla mbl.is Hannes Sigurðsson, rolnik z Reykjavellir, Biskupstungur w południowo-zachodniej Islandii.
Gdy na początku tego miesiąca Hannes przygotowywał się do wykorzystania gorącej wody ze starych odwiertów na swoim podwórku, nagle zaczął tam wybuchać gejzer.
„To stary odwiert, który był wykorzystywany 30 lat temu. Było w nim tylko trochę wody” – wyjaśnia Hannes. Kiedy czyścił otwór, napotkał opór na głębokości siedmiu metrów. Włożył tam rurę i wpompował do niej powietrze, po czym poszedł do domu na obiad. Chwilę później przyszła jego córka powiedzieć, że mają na podwórku gejzer.
Hannes nadał gejzerowi nazwę Kurteis, co oznacza „grzeczny”, z wdzięczności za to, że gejzer nie zranił go, gdy wybuchł po raz pierwszy, rozrzucając kamienie we wszystkich kierunkach.
Jak dotąd pojawiło się w tym miejscu bardzo niewielu turystów, ale zajrzało tu już kilku Islandczyków – stwierdza Hannes i zaznacza, że warunki do przyjmowania gości w pobliżu gejzera nie są wystarczająco dobre.
Gejzer wybucha w regularnych odstępach czasu, a strumień wody ma od dziesięciu do piętnastu metrów wysokości.
„Średnio wybucha co 10 minut” – szacuje Hannes.