Kormorany i motyle są najnowszymi mieszkańcami wyspy Surtsey. Niezwykle liczna grupa naukowców odwiedziła niedawno wyspę, która w tym roku skończy 60 lat. Podobnie jak podczas poprzednich wypraw, biosfera nie przestaje zaskakiwać naukowców.
W listopadzie minie 60 lat od podwodnej erupcji, która rozpoczęła się około 20 kilometrów na południowy zachód od Heimaey.
W pierwszych dniach erupcji powstała tam niewielka wyspa, która w ciągu trzech i pół roku trwania erupcji znacznie się rozrosła, choć od tego czasu część tego nowego lądu znów zabrało morze.
Wyspa została objęta ochroną w 1965 roku i od zakończenia erupcji znajduje się pod czujnym okiem naukowców, gdyż jest idealnym miejscem do badania rozwoju biosfery bez ingerencji człowieka.
Od 2008 roku Surtsey znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO, właśnie ze względu na swoje znaczenie w dziedzinie geologii i ekologii.
Tegoroczna ekspedycja naukowa była niezwykle liczna; swoje badania najpierw przeprowadzili geolodzy, a następnie w teren wyruszyli ekolodzy. I jak w przypadku prawie wszystkich ekspedycji, było coś nowego do odkrycia.
„Na przykład znaleźliśmy jeden nowy gatunek motyla, który nie został wcześniej zarejestrowany na wyspie. Podczas opływania wyspy łodzią zobaczyliśmy kormorany gniazdujące w skałach” – mówi Olga Kolbrún Vilmundardóttir, kierownik wyprawy ekologicznej, w wywiadzie dla Gísli Einarsson, która wraz z operatorem Magnúsem Atlą Magnússonem towarzyszyła naukowcom.
Badania przeprowadzone w ciągu ostatnich sześciu dekad ujawniły wiele, a nawet obaliły wcześniejsze teorie.
„Być może najbardziej zaskakującą rzeczą pod względem geologicznym było to, że roślinność tak szybko ulokowała się na wyspie. Proces trwał zaledwie kilka lat, a nie setki lat, jak wcześniej sądzono, i zaskoczył wielu biologów, gdy rośliny zaczęły pokrywać ziemię, gdy wciąż trwała erupcja. Pierwszą roślinę znaleziono tutaj już w 1965 roku, a erupcja zakończyła się w 1967 roku”.
Rośliny, które przybyły drogą morską, szybko opanowały ląd i w ciągu pierwszych kilku lat flora stała się dość zróżnicowana, biorąc pod uwagę, jak młoda jest ta wyspa.
Z czasem rozwój ten spowolnił, a liczba nowych osadników spadła, aż do połowy lat 80. ubiegłego wieku, kiedy to na wyspie zadomowiły się mewy.
„Potem wszystko zaczęło się dziać od nowa, a kolonizacja roślin ponownie nabrała tempa i teraz widzimy tam zieloną krainę, co w zasadzie jest efektem zamieszkiwania tam mew” – dodała Olga Kolbrún.