Pod koniec 2012 roku ukazała się reedycja jej płyty „Extrapop” wydanej w 2003 roku. Jest to najlepszy dowód na to że płyta ta jest ponadczasowa, tym bardziej iż dwupłytowy album został wzbogacony o remiksy znanych już utworów. Fani muzyki elektronicznej byli zachwyceni, jednak wszystko to, to zaiste cisza przed burzą, burzą z islandzkim sztormem w tle. Minęło już kilka tygodni od pobytu Kasi Stankiewicz w Islandii, jednak wizyta ta mocno utkwiła w jej pamięci, i z pewnością na długo w niej pozostanie. Woli rozmawiać o tym co jest teraz, niż o tym co było dawno temu, a my nie możemy się doczekać na to co będzie. Już niedługo premiera jej nowej płyty, co więc wspólnego ma Kasia Stankiewicz z Islandią?
Michał Mogiła / Iceland News Polska: Co Kasia Stankiewicz robiła w Islandii? co sprawiło że przyleciałaś na wyspę, bo wiem, że na pewno nie odpoczywałaś..
Kasia Stankiewicz: Taka niesamowita jest ta moja praca, że przywiodła mnie aż na Islandię. Pewnego dnia słuchając muzyki, natknęłam się na kilka płyt, których brzmienie bardzo mi się spodobało. Odszukałam studio, w którym te płyty powstały i okazało się, że ludzie z Bedroom Community nagrywają i wydają takie fajne rzeczy. Pomyśleliśmy z moim producentem Luką, że w takim razie trzeba pojechać na Islandię po to brzmienie. Przez ten czas robiliśmy zgrania całego materiału, efekt jest dla mnie wzruszający bo raz, że płyta świetnie brzmi a dwa, to ukoronowanie kilku lat pracy nad tym materiałem.
M.M.: Islandia ma wspaniały klimat, i otacza artystów pewną tajemniczą,
twórczą aurą, jak Ci się tu pracowało? Odczułaś tę magię na własnej
skórze?
K.S.: W zasadzie jako osoba, która lubi ciepło, słońce, drzewa, mogłabym przypuszczać, że Islandia to nie jest miejsce dla mnie, ale okazało się, że jest przeciwnie. I ja jeszcze lokalizuję co jest przyczyną tego stanu, co mnie tak zgrawitowało, ale przypuszczam, że pewnie to jakiś rodzaj swobody wynikający z poczucia bezpieczeństwa, braku oceny. Dowiedziałam się ostatnio, że Islandczycy prawdopodobnie nie mają w słowniku słowa „kompleksy”, a ich uroczy kraj jest postrzegany jako najbardziej przyjazny na świecie.
M.M.: Znasz, słuchałaś jakiś islandzkich zespołów? np. koncertujący niedawno w Polsce Bloodgroup, czy może Gus Gus, Redrobot..
K.S.: Tak, w zasadzie ta muzyka mnie tu przywiodła. Islandczycy żyją muzyką i mają do niej naturalny szacunek , co widać po ilości sklepów muzycznych, podejściu do nauki tego przedmiotu w szkołach, po warunkach jakie artyści mają w tym kraju. To wszystko sprzyja powstawaniu ogromnej ilości dźwięków, łączenia się ludzi w zespoły i jest tego tyle, że trudno skupić się na kilku nazwach zespołów, bo w każdym, który słyszałam było coś ciekawego.
M.M.: Smakowaliście jakiegoś specyficznego islandzkiego przysmaku? np. rekina lub suszonej ryby?
K.S.: Próbowaliśmy suszonej ryby, choć w moim przypadku trudno powiedzieć o próbowaniu bo nie byłam w stanie tego przełknąć. Ale dam sobie szansę jak tu znów przyjadę. :)
M.M.: Czyli zamierzacie jeszcze odwiedzić Islandię? Może na trochę dłużej?
K.S.: O tak! Jest taki plan.
M.M.: Cały materiał został więc zgrany w Islandii, a zdradzisz nam tytuł tej płyty?
K.S.: Tytuł nowej płyty podamy bliżej premiery, której data, niezależnie ode mnie, ulega ciągle zmianom, ale wierzę, że nic nie dzieje się bez powodu i że to oczekiwanie ma swój jakiś ważny cel.
M.M.: My tez w to wierzymy, dziękuję Ci przeogromnie w imieniu czytelników Iceland News Polska, jesteś wielką artystką, czekamy z niecierpliwością na twoją najnowszą płytę, nasyconą islandzkim brzmieniem..
K.S.: Dziękuję! pozdrawiam serdecznie i.. do zobaczenia