W najnowszej, wydanej po polsku książce Arnaldura Indriðasona „Czarne powietrza”, głównym bohaterem jest tym razem Sigurdur Oli, śledczy, który dotychczas nie wykazał się jako stróż prawa. Bywał raczej spóźnialski, nieuważny i często zawodził.
Jego pierwszym zadaniem jest wytropienie złodzieja gazet, a zadanie to zleca mu… własna matka, z którą Oli pozostaje w dość problematycznych relacjach. Między innymi obwinia ją o rozpad swojego związku, a także o dawny rozwód z ojcem. Matka drażni go wielkopańskimi manierami i brakiem współczucia wobec eks-męża. Może dlatego, że Sigurdur czuje się przy niej tak, jakby patrzył w lustro? W każdym razie czeka na porządną sprawę, taką, jaka pozwoli mu się wykazać, podczas gdy szef – Erlendur – jest na urlopie.
Zanim jednak Sigurdur Oli wkroczy na ścieżkę prawdziwego śledztwa, zanurzamy się w świat drugiego, tajemniczego bohatera, który początkowo nie ma nawet imienia. Człowieka, który cierpi, ale i zadaje cierpienie. Dlaczego to robi? Czujemy, że ma to związek z jego przeszłością i że w tej przeszłości czai się coś strasznego i okrutnego.
Arnaldur Indriðason świetnie wprowadza czytelnika w klimat opowieści, potem już tylko stopniując grozę, w miarę jak Sigurdur coraz sprawniej (choć nie bez konfliktów z kolegami) rozwiązuje sprawę.
Na pozór ta książka to klasyczny, dobrze i z werwą napisany kryminał. Mamy tu zagadkę, morderstwo i wychodzące na jaw kolejne ohydne sprawki wszystkich zamieszanych w tę sytuację osób. Sam Ole także jest postacią częściowo bardzo negatywną – okłamuje kolegów-policjantów, ma problemy z prowadzeniem śledztwa, szarpią nim wątpliwości i jest w nim wiele pogardy – nie tylko dla przestępców, ale także dla ich ofiar. Nie stajemy po jego stronie, wręcz przeciwnie. Wydaje się nam niesympatyczny i wcale nie trzymamy kciuków za to, aby ostatecznie złapał winnych śmierci Liny. Sama Lina zresztą także nie jest święta. Ani jej mąż, który niby jest w żałobie, ale jakoś nieprzekonująco.
To jest właśnie siła powieści Arnaldura Indriðasona. Nic tu nie jest jednoznaczne i wymyka się łatwym ocenom. Tak jak w realnym życiu. To nie tylko powieść kryminalna, ale także społeczna – mówi o chciwości i o tym, jak daleko bohaterowie są się w stanie posunąć, aby zdobyć więcej i więcej pieniędzy. „Czarne powietrza” jest też opowieścią o tym, że chciwość nigdy się nie kończy. A także o tym, że sprawiedliwość bywa spóźniona, a często przez lata jest ślepa, nie dostrzegając rozwiązania, które jest na wyciągnięcie ręki, tylko dlatego, że pewien policjant ma problem z ambicją i empatią.
Koniec – jak prawie zawsze u Arnaldura Indriðasona – jest także zaskakujący i przewrotny. Autor mówi również o lekcji, którą od bezdomnego, chorego, zranionego człowieka odbiera śledczy Sigurdur Oli. Czy ją zrozumie? Rozwiązanie tej zagadki pisarz zdaje się zostawiać czytelnikowi.
Czarne powietrza
Arnaldur Indriðason
Tłumaczenie: Jacek Godek
Wydawnictwo: W.A.B. 2018
Olga Szelc