„Piłka jest okrągła, a bramki są dwie” – to słowa wybitnego polskiego trenera Kazimierza Górskiego. Co jednak, gdy naprzeciwko słabiutkiej reprezentacji staje piłkarski tytan Europy? Można odnieść wrażenie, że jedna bramka robi się mniejsza, a druga większa. Nie dla Wikingów… Przed Wami artykuł-wspomnienie o meczu Islandia – Włochy oraz unikatowe zdjęcia ze spotkania dzięki uprzejmości Fótbolti.net oraz pomocy redaktora Elvara Geir Magnússon’a.
Ciepły, jak na Islandię, sierpniowy wieczór w Reykjaviku. Od samego rana mieszkańcy stolicy toczą dyskusje na temat zbliżającego się meczu z Włochami. Wśród fanów da zauważyć się lekkie piłkarskie podniecenie faktem, że już za kilka godzin na murawę Laugardalsvöllur wybiegną podopieczni Marcella Lippiego, którzy sprawdzą ich reprezentację. 18 sierpień wypadał w środę, więc większość szczęśliwców posiadająca bilety podróżowała na stadion prosto z pracy lub ze szkoły. Im bliżej Laugardal – tym więcej śpiewających kibiców z szalikami i flagami. Nie zabrakło również gości z dalekiego południa. Emocje były spore, chociaż był to tylko mecz towarzyski. Spore były również potrzeby fanów. Knattspyrnusamband Íslands zdecydowało się maksymalnie wykorzystać stadion narodowy. W rezultacie na przepełnionym obiekcie mieliśmy do czynienia z nadkompletem widzów. Łuki za bramkami zostały szczelnie opanowane przez fanów i nie było „gdzie włożyć nogi”. Na pozostałych trybunach ludzie często stali na schodach. Świątynia islandzkiej piłki nożnej może teoretycznie przyjąć ok. 15 tys. kibiców (razem z miejscami stojącymi). Tamtego wieczoru było ich jeszcze więcej. Dzisiaj byłoby to nie do pomyślenia. Reguły UEFA i FIFA wykluczają takie sytuacje podczas meczów międzynarodowych. Miejsca stojące są od kilku lat wyłączone z użyteczności. Wtedy było jednak inaczej i to głównie dlatego padł rekord frekwencji na Laugardalsvöllur. Na stadionie pojawiło się dokładnie 20.204 widzów!
Dobra pogoda i długi sierpniowy dzień dawały znakomite warunki do gry. Fani Islandii liczyli się z tym, że na boisku może być bardzo ciężko, jednak optymistycznie stawiali na remis. Wszak w reprezentacji Włoch w pierwszej jedenastce pojawili się piłkarze tacy jak Buffon, Alessandro Nesta, Zambrotta, Stefano Fiore, czy Marco Di Vaio. Selekcjonerem Islandii był wtedy Ásgeir Sigurvinsson, który miał do dyspozycji m.in Rúnara Kristinssona (obecnego trenera KR), Brynjara Björn Gunnarssona, czy Guðjohnsena podbijającego w tamtych czasach piłkarską mapę Europy. Makaroniarze o dziwo nie ustawili taktyki na ultra-ofensywą. Zagrali 4-3-1-2. Wikingowie z kolei podeszli do spotkania bardzo odważnie ustawiając się w 3-5-2. Pierwsze minuty należały do Italii, która próbowała co raz skonstruować akcję pod bramką Kristinssona. Defensywa Islandii wzorowo zatrzymywała akcje przeciwników, zaś po wyjściu z własnej połowy – próbowała stworzyć sytuację bramkową. Szok przyszedł szybciej, niż niektórzy się spodziewali. W 17 minucie przed niesamowitą okazją zdobycia bramki stanął Gylfi Einarsson. Potężny strzał lewą nogą po lewej stronie pola karnego i piłka uderza w słupek… Buffon chciał wybronić piłkę w powietrzu, jednak na szczęście w okolicy czyhał na piłkę Eiður Smári vel. „Iceman”, który jakby wiedział, że futbolówka grzecznie na niego poczeka. Guðjohnsen dobił piłkę a na zegarze świetlnym pokazał się wynik 1:0 dla Islandii. Cały stadion oszalał z radości, zaś strzelec bramki wykonał charakterystyczny w tamtym czasie dla niego taniec. Świadkowie stojący na dole przy trybunach opisywali później, że stadion Laugardalsvöllur drżał w swoich posadach i bali się, czy ten czasami się nie zawali. Piłkarze Islandii od razu poszli za ciosem. Dwie minuty później było już… 2:0. Autorem gwoździa do włoskiej trumny był Gylfi Einarsson, któremu nie udało się strzelić chwilę wcześniej. Fiore i spółka byli mocno skonsternowani sytuacją na boisku i po ich minach można było rozpoznać, że niezbyt wiedzieli jak zmienić wynik na bardziej korzystny. Sześć minut po drugiej bramce była szansa na kolejnego gola, jednak obrońcy z dalekiego południa zatrzymali w ostatniej chwili Rúnara Kristinssona. Takich okazji było w tym meczu więcej. Widzowie nie mieli czasu na siedzenie – większość cały czas stała i głośno dopingowała swój zespół. W trakcie przerwy Islandczycy obawiali się, że goście zmienią styl gry i ruszą agresywnie do przodu. Tak się nie stało. Druga połowa była bardziej wyrównana. Realna szansa i najgroźniejsza sytuacja miała miejsce dopiero w 82 minucie, jednak „Wikingowie” zdołali przerwać faulem akcję Włochów. Alessandro Birindell wykonywał rzut wolny w bardzo komfortowej dla siebie odległości do bramki stojącego już wtedy Árniego Arasona, który zamienił po przerwie Kristinssona. Dobrze uderzona piłka zmierzała w światło bramki, ale Hermann Hreiðarsson zmienił trajektorię lotu i ta wypadła poza linię boiska. Islandczykom udało się dotrwać do końca i ostatecznie wygrali 2:0. Był to wielki dzień zarówno dla piłkarzy, jak i kibiców. W tamtych czasach spotkanie uznawano za „mecz życia”, a wynik był największym sukcesem piłkarskim aż do awansu Islandii w 2013 roku do fazy barażowej el. MŚ w Brazylii. Mecz ten był ziarnem motywacji do rozwoju islandzkiej piłki nożnej w przyszłości. Wtedy już powstawały znakomite zaplecza treningowe oraz pełnowymiarowe hale. Nikt jednak nie wyobrażał sobie, że Islandia może pokonać silną ekipę z Italii, chociaż Włosi w 2004 roku zawiedli swoich fanów nie wychodząc z grupy w finałach Mistrzostw Europy. Po przegranej 0:2 z Islandczykami – cały kraj wieszał psy na Lippim.
Islandia – Włochy 2:0
Mecz towarzyski, 18 sierpnia 2004.
Stadion: Laugardalsvöllur (Reykjavík)
Frekwencja: 20.204
17′ Eiður Smári Guðjohnsen / 1:0
19′ Gylfi Einarsson / 2:0
Skład Islandii:
Birkir Kristinsson (Árni Gautur Arason 48.) – Hermann Hreiðarsson, Ólafur Örn Bjarnason, Kristján Örn Sigurðsson,- Indriði Sigurðsson (Arnar Þór Sigurðsson 83.), Gylfi Einarsson (Arnar Grétarsson 67.), Brynjar Björn Gunnarsson, Rúnar Kristinsson (Jóhannes Karl Guðjónsson 75.), Þórður Guðjónsson (Pétur Hafliði Marteinsson),- Heiðar Helguson (Veigar Páll Gunnarsson 83.), Eiður Smári Guðjohnsen.
Skład Włoch:
Buffon, Massimo Oddo (Alessandro Birindelli 46.), Gianluca Zambrotta ( Giuseppi Favalli 58.), Simone Perotta (Aimo Stefano Diana 46.), Alessandro Nesta, Marco Materazzi, Gennaro Ivan Gattuso, Sergio Volpi (Manuele Blasi 46.), Fabio Bazzanni (Luca Toni 55.), Stefano Fiore, Marco Di Vaio (Fabrizio Miccoli 46.)
Żółte kartki:
Heiðar Helguson, 22., Marco Materazzi 46., Manuele Blasi 79
Sędzia: Peter Fröjdfeldt (Szwecja)