Islandzki przewodnik był w sobotę świadkiem bardzo niepokojącego zajścia: w rezerwacie przyrody Hornstrandir, pięcioro kłusowników rzuciło martwą fokę jako przynętę, a sami schowali się w pomieszczeniu ratowniczym, wyposażeni w strzelby, sieci i wędki.
– Najwyraźniej chcieli zabić wszystko, co się rusza – opowiadał Rúnar Karlsson, naoczny świadek wydarzenia. W mięsie foki ukryto czujnik, który wysyłał do kabiny informację o ruchach w pobliżu przynęty. Kłusownicy prawdopodobnie planowali zastrzelić lisy, zwabione zapachem mięsa. Na tym dzikim, malowniczym, chronionym obszarze, jakim jest Hornstrandir, lisy są na tyle oswojone, że jedzą ludziom z ręki.
Rúnar Karlsson, który zarządza firmą turystyczną Borea Travel, przyłapał kłusowników na gorącym uczynku.
– Widzieliśmy ich, jak pływali pontonem do brzegu i z powrotem i wyciągali sieci z wody – opowiadał.
Dodał także, że kłusownicy zostawili bałagan w pomieszczeniu ratunkowym: podpalili mech, aby ugotować w garnku mięso foki, które potem zostało w namiocie. Do ognia wrzucono także plastikowe pojemniki, a nawet butlę gazową. Jak stwierdził Karlsson, mężczyźni, o których mowa, cieszą się już złą sławą.
– Słyszałem historie o jakichś wariatach, którzy polują na chronionych obszarach, ale po raz pierwszy zobaczyłem to na własne oczy.
Przewodnik zgłosił sprawę policji. Rezerwat przyrody Hornstrandir to jedno z najbardziej odludnych miejsc na Islandii, słynące z pięknych, dzikich krajobrazów.
Ilona Dobosz