Zarówno naukowcy pracujący na miejscu erupcji, jak i policja oraz inne jednostki strzegące zamkniętego obszaru w okolicy wulkanu, mają poważne problemy zdrowotne. Wynika to z tego, że przebywali, bądź przebywają oni w miejscach gdzie jest bardzo duże stężenie toksycznych gazów emitowanych przez wybuch.
Od czasu kiedy rozpoczęła się erupcja, a było to w sierpniu 2014 roku, lekarze zauważyli rosnącą liczbę problemów zdrowotnych mieszkańców, szczególnie tych ze wschodu kraju.
– Były dwa przypadki, gdzie policjanci niemal stracili przytomność z powodu tego, że wdychali gaz. Moi ludzie, którzy tam pracują także zmagają się z tym zanieczyszczeniem – mówił wulkanolog Ármann Höskuldsson.
Osoby, które zostały narażone na wysokie stężenie gazów wulkanicznych mają intensywne napady kaszlu, który bardzo często trwa kilka dni, mówił naukowiec. Dodał on także, że erupcja w dalszym ciągu emituje nadmierne ilości dwutlenku siarki do atmosfery. Þórólfur Guðnason, starszy epidemiolog z Dyrekcji Zdrowia potwierdza, że biuro otrzymało wiele zgłoszeń w tej sprawie.
– Jednak konsekwencje tego zatrucia nie były poważne i jego skutki nie były trwałe – dodał – To jest to, co może się zdarzyć w miejscu o tak wysokim stężeniu dwutlenku siarki. Dlatego ludzie boją się zezwolić na wycieczki w te okolice.
Zwiększyła się liczba sprzedawanych leków na astmę oraz liczba zachorowań, od czasu kiedy rozpoczęła się erupcja znacznie więcej ludzi cierpi z powodu chorób układu oddechowego, mówił Þórólfur Guðnason. Jednak nie potwierdził on, że powodem tego jest zanieczyszczenie pochodzące z erupcji.
Obecnie planowane są szczegółowe badania, które będą poświęcone temu problemowi.