Premier Islandii, Katrín Jakobsdóttir ogłosiła, że po tym, jak wzięła udział w kontrowersyjnym szczycie Sojuszu Północnoatlantyckiego w Brukseli w dniach 11–12 lipca, jej kraj stanie się również gospodarzem 14 konferencji NATO na temat broni masowego rażenia, która odbędzie się 29 i 30 października w Reykjaviku.
„Islandia jest krajem niemającym armii, więc zawsze będziemy opowiadać się za pokojowym rozwiązywaniem konfliktów”.
Celem corocznego spotkania jest koordynacja wysiłków na rzecz nierozprzestrzeniania broni masowego rażenia i jej ewentualnego usuwania. Na szczycie NATO najwięcej uwagi poświęcono wydatkom na obronność.
Sekretarz Generalny organizacji Jens Stoltenberg przedstawił raport wskazujący na wzrost wydatków w całym sojuszu, ale amerykański prezydent oczekiwał znacznie więcej. Stany Zjednoczone, które zawsze wydawały na obronność najwięcej w całym sojuszu, po objęciu urzędu przez Trumpa jeszcze bardziej zwiększyły wydatki na ten cel.
Pani premier, Katrín Jakobsdóttir, jest także przewodniczącą skrajnie pacyfistycznej partii, Ruchu Zieloni-Lewica. To dość niezwykłe poglądy, jak na przywódcę państwa będącego członkiem sojuszu obronnego i znalazło to swoje odzwierciedlenie w wywiadzie, udzielonym dla Reykjavík Grapevine.
„Moim zdaniem kluczowymi elementami bezpieczeństwa nie są wyłącznie aktywne, nieprzerwane i produktywne rozmowy między krajami członkowskimi, ale także współpraca pomiędzy organizacjami, takimi jak NATO i inicjatywami społecznymi, na przykład Międzynarodową Kampanią na rzecz Zniesienia Broni Nuklearnej (ICAN) stworzoną przez laureatów Pokojowej Nagrody Nobla. Dlatego też uważam, że wszyscy zyskalibyśmy na dodatkowym spotkaniu w ramach szczytu na temat broni masowego rażenia, w którym wzięliby udział przedstawiciele organizacji takich jak ICAN. Chcę również zaznaczyć, że Islandia jest krajem niemającym armii, więc zawsze będziemy opowiadać się za pokojowym rozwiązywaniem konfliktów”.
Nie dla broni chemicznej
Ministerstwo spraw zagranicznych spodziewa się, że w konferencji weźmie udział około stu uczestników, w tym przedstawiciele rządów, eksperci w dziedzinie broni masowego rażenia i przewodniczący międzynarodowych organizacji, takich jak Organizacja ds. Zakazu Broni Chemicznej i Organizacja ds. Traktatu o Całkowitym Zakazie Prób z Bronią Jądrową. Prace nad programem szczytu nie dobiegły jeszcze końca, ale wiadomo, że uczestnicy mają mówić o tym, jak NATO może pomóc w powstrzymaniu rozprzestrzeniania się broni masowego rażenia i ułatwiać jej usuwanie w ramach Układu o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej.
Prowadzone będą również dyskusje na temat rozwoju technologii związanej z bronią chemiczną i przenoszących ją pocisków. Spotkanie z przedstawicielami ICAN nie będzie raczej elementem oficjalnego programu, ale ma na nim być wystąpienie pani premier i wielu innych uczestników szczytu.
Choć Islandia faktycznie nie ma stałej armii, to wspiera działania NATO w strefach konfliktów, wysyłając ludzi i zapasy, na przykład na tereny byłej Jugosławii, do Afganistanu i co najbardziej kontrowersyjne, do Iraku. Były premier Islandii, Davíð Oddsson, zaangażował swój kraj w działania tzw. „koalicji chętnych” stworzonej przez prezydenta Busha, co zdaniem wielu osób było nielegalną decyzją. Premier stanowczo sprzeciwiał się zamknięciu bazy USA w Islandii i myślał, że dołączenie do koalicji zdoła ją ocalić. Baza została ostatecznie zamknięta w 2006 roku.
W drodze na szczyt
Członkostwo w sojuszu i baza wojskowa w Keflavíku stanowią kwestie sporne od momentu powstania NATO w 1949 roku. Po zakończeniu II wojny światowej, na krótko po proklamowaniu powstania republiki Islandii wszystkie siły USA i jej sojuszników wycofały się z wyspy. To, że nowy, zupełnie niepodległy kraj będzie angażował się w sojusz militarny rozgniewało wielu jego obywateli i doprowadziło do ostrych protestów, podczas których po raz pierwszy w historii wyspy musiano użyć gazu łzawiącego. Drugi taki przypadek miał miejsce dopiero 60 lat później, podczas kryzysu finansowego.
Kilka lat po zawarciu sojuszu siły amerykańskie powróciły na wyspę, głównie w odpowiedzi na wojnę w Korei i obawy przed dalszą ekspansją komunizmu. W okresie, w którym baza pozostawała aktywna, duża grupa Islandczyków co roku maszerowała w kierunku Keflavíku, aby przeciwko temu protestować. Od czasu zamknięcia bazy kwestia ta stała się mniej kontrowersyjna, a większość partii w parlamencie popiera członkostwo w NATO.
Logi Einarsson, lider opozycyjnego Sojuszu Socjaldemokratycznego i drugi wiceprzewodniczący parlamentarnej komisji spraw zagranicznych, popiera decyzję rządu o organizacji szczytu.
„Daje nam to pewną kontrolę nad programem szczytu, więc możemy zadbać, aby były poruszane tematy ważne dla małych krajów, takich jak nasz” – stwierdził przewodniczący. „Uważam, że powinniśmy odgrywać aktywną rolę w NATO oraz innych międzynarodowych organizacjach i instytucjach, a także stać na straży wartości, takich jak prawa człowieka oraz pokój między narodami i w obrębie narodów. Dlatego też, jeśli będziemy gospodarzami szczytu, będę opowiadał się za tym, aby Islandia pokierowała pracami nad jego programem i wzięła aktywny udział w negocjacjach”.
Nie da się zbombardować globalnego ocieplenia
Wzrost wydatków USA na obronność, w tym broń jądrową, kładą się cieniem na nadchodzącym szczycie. Einarsson uważa, że osiągnięcie postępu jest możliwe, ale niekoniecznie prawdopodobne.
„Społeczność międzynarodowa musi się wykazać odpowiedzialnością i współpracować w celu przyjęcia ludzi uciekających przed brakiem bezpieczeństwa i wojną. Wzrost wydatków na wojsko i tendencja do prób rozwiązywania konfliktów przemocą jest niepokojącym zjawiskiem” – stwierdził. „Szczególnie w świetle tego, że wielu globalnych problemów nie da się rozwiązać za pomocą karabinów lub bomb. Weźmy na przykład globalne ocieplenie. To najprawdopodobniej największe zagrożenie dla międzynarodowego bezpieczeństwa, a wydawanie pieniędzy na wojsko w ogóle nie pomaga w jego zażegnaniu. Kryzys uchodźczy jest kolejnym problemem, który wręcz zaostrza się na skutek stosowania przemocy. Społeczność międzynarodowa musi się wykazać odpowiedzialnością i współpracować w celu przyjęcia ludzi uciekających przed brakiem bezpieczeństwa i wojną. Jeśli uda nam się podjąć współpracę, to moim zdaniem możemy poczynić postępy. Naszym obowiązkiem jest przynajmniej spróbować, nawet jeśli bieżąca sytuacja polityczna temu nie sprzyja”.
Historia pokoju
Jako mały, nieuzbrojony kraj, będący wyspą pomiędzy dwoma kontynentami, Islandia od dawna stanowi doskonałe, a zarazem symboliczne miejsce do organizowania konferencji pokojowych. W 1973 roku inny, równie nielubiany prezydent USA Richard Nixon spotkał się tu z prezydentem Francji, Georgesem Pompidou. Do jeszcze bardziej znanego i ważniejszego szczytu doszło w Islandii w 1986 roku, kiedy to Ronald Reagan spotkał się z przywódcą Związku Radzieckiego Michaiłem Gorbaczowem. Była to pierwsza z serii rozmów rozbrojeniowych. Chociaż negocjacje na Islandii nie zakończyły się formalną umową, poczyniono znaczne postępy i zbudowano zaufanie.
W miejscu tych rozmów, domu Höfði, mieści się obecnie Centrum Pokoju w Reykjaviku, ośrodek współpracy między stolicą a Uniwersytetem Islandzkim. W Islandii odbywa się również coroczna konferencja Arctic Circle, której współtwórcą był były prezydent Islandii, Ólafur Ragnar Grímsson, a poświęcona jest omówieniu skutków zmian klimatu dla Arktyki i innych licznych zainteresowanych stron.
Tematyka zbliżającej się konferencji poświęconej broni masowego rażenia stanowi większe wyzwanie, ale dzięki dziesięcioleciom dyplomatycznego doświadczenia to właśnie Islandia może stać się miejscem, w którym dokona się postęp w spornych kwestiach politycznych.
Więcej o członkowstwie Islandii w NATO – TU.
grapevine.is/Grupa GMT/Krzysztof Grabowski