Linie lotnicze Primera Air i Prime Air Scandinavia, będące częścią spółki Primera Travel Group, chcą ogłosić bankructwo. Obie firmy złożą wniosek o zawieszenie wszelkich płatności. Wszyscy pracownicy przewoźników zostali zwolnieni. Według źródeł portalu, dowiedzieli się o tym z przesłanej do wszystkich wiadomości e-mail.
W wiadomości znalazła się informacja, że opóźnienie w dostawie nowych samolotów Airbus oraz wynikające z tego opóźnienia i odwołania lotów należą do czynników, które doprowadziły do upadku firmy. Właściciele linii podejmowali w ostatnich miesiącach bezskuteczne próby poprawy sytuacji finansowej.
Obecnie starają się przetransportować wszystkich pracowników, znajdujących się we wszystkich docelowych portach lotniczych, do ich domów.
Samoloty Primera Air Group latały z Islandii z certyfikatem przewoźnika lotniczego (AOC) wystawionym w Łotwie. Linie te obsługiwały islandzkie biura podróży, podczas gdy większość personelu pokładowego pochodziła z innego kraju. Na czele firmy stoją dwaj Islandczycy – prezes i właściciel Andri Már Ingólfsson oraz dyrektor generalny Hrafn Þorgeirsson. Linie lotnicze powstały w 2009 roku z inicjatywy islandzkiej spółki Primera Travel Group.
Poniżej przedstawiamy treść wiadomości e-mail wysłanej do wszystkich pracowników linii Primera Air.
Drodzy współpracownicy!
Z wielkim żalem piszę do Was w tym smutnym dniu. Właśnie otrzymaliśmy informację, że zarówno Primera Air Nordic, jak i Primera Air Scandinavia dnia 2 października 2018 roku złożą wniosek o otwarcie postępowania upadłościowego.
Obecnie loty odbywają się zgodnie z planem, a działy OCC, Crewing i Travel pracują nad zorganizowaniem powrotu do domu członków załóg, które znajdują się w różnych portach lotniczych.
Powodów podjęcia takiej decyzji jest zapewne wiele, ale to wysokie koszty walki z korozją samolotów w roku ubiegłym, jak również opóźnienia dostaw nowych Airbusów, prowadzące do zbyt wysokich kosztów leasingu, a także odwoływanie lotów okazały się być za dużym obciążeniem dla linii lotniczych. Właściciele firmy pracowali nad zabezpieczeniem sytuacji finansowej, ale nie udało im się tego zrobić. Dowiedzieliśmy się tego na spotkaniu pracowników w naszym biurze w Rydze.
Personel uzyskał już informacje, ale oficjalny raport zostanie dopiero przedstawiony przez właścicieli. Wiem, że to trudne, ale postarajcie zachować tę informacje dla siebie do momentu przedstawienia oficjalnych danych. Właściwie to nie zostałem nawet upoważniony do wysyłania tej wiadomości, ale uważam, że w ten sposób postępuję właściwie wobec wszystkich osób pracujących dla firmy. Macie prawo o tym wiedzieć.
Postaram się odpowiedzieć na wszystkie telefony i e-maile.
Bóg jeden wie, że nie obyło się bez problemów, ale to dzięki Wam, moim wspaniałym kolegom i koleżankom, praca w dziale kontroli lotów na przestrzeni ostatnich 7 lat była prawdziwym zaszczytem. Otrzymaliśmy zezwolenia, lataliśmy tam, gdzie trzeba, a pasażerowie wystawiali nam pozytywne opinie. Innymi słowy, wypełniliśmy naszą część misji. Na finansowy i komercyjny aspekt działalności firmy nie mogliśmy mieć wpływu.
Dziękuję wszystkim za spędzone wspólnie lata. Trzymajcie się ciepło.
visir.is/Grupa GMT/Krzysztof Grabowski