Páll Matthíasson, dyrektor Narodowego Szpitala Uniwersyteckiego (Landspítali), odrzucił krytykę przewodniczącego stowarzyszenia lekarzy, który twierdzi, że wielomiliardowa dziura budżetowa szpitala jest wynikiem błędów w zarządzaniu i arbitralnych decyzji, w tym decyzji dotyczących wniosku o certyfikację w zakresie równości wynagrodzeń.
Przedstawiciel lekarzy powiedział w sobotę w rozmowie z Morgunblaðið, że samowolne podejmowanie decyzji o formie wdrożenia certyfikacji w zakresie równości wynagrodzeń i przywilejów odegrało dużą rolę w znacznym przekroczeniu budżetu szpitala. Powiedział, że czteromiliardowa dziura budżetowa może być sklasyfikowana jako nieprawidłowość w zarządzaniu.
Komentując wiadomości RÚV w tym tygodniu, minister finansów Bjarni Benediktsson powiedział, że coś jest nie tak w systemie, który stale wymaga coraz większych kwot, ale ciągle ma kłopoty finansowe. Sprawozdania finansowe Landspítali, które zostały opublikowane tego lata, wykazały, że jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie, luka w finansowaniu może do końca roku osiągnąć pięć miliardów koron.
Páll był gościem w programie Kastljós, gdzie odrzucił zarzuty przewodniczącego stowarzyszenia lekarzy, twierdząc, że zarzuty te zostały wyssane z palca. „Nie jest prawdą, że certyfikacja równości wynagrodzeń kosztowała 320 milionów koron. Jej koszt wyniósł około 30 milionów” – powiedział.
Jóhanna Vigdís Hjaltadóttir zapytała Pálla, czy szef stowarzyszenia lekarzy powinien był o tym wiedzieć. „Najwyraźniej nie wiedział” – skomentował Páll. „Znamy te kwoty, a on nigdy nie zapytał nas o nie. Zamiast tego wymyślił jakieś bzdury” – dodał.
Dyrektor nie zgadza się również z zarzutem, że nadmierne wydatki szpitala wynikają z błędów w zarządzaniu. „Bardzo ostrożnie podchodzimy do podejmowanych przez nas działań, starając się, aby nie zakłócały one pracy personelu – chociaż zawsze będą zakłócać, ponieważ 70% kosztów szpitala stanowią płace, więc nie da się uniknąć wahań finansowych”.
Ekonomista zajmujący się kwestiami finansowymi związanymi z opieką zdrowotną, Gunnar Alexander Ólafsson, twierdzi, że szpital potrzebuje 500 milionów koron na pokrycie podwyżek wynagrodzeń lekarzy. Wiąże się to również z większym obciążeniem pracą spowodowanym cięciami finansowymi w innych placówkach służby zdrowia. Opóźnienia w budowie nowego szpitala w Reykjaviku pogłębiają problemy wynikające z braku miejsc w domach opieki. Zdaniem przewodniczącej Rady Pielęgniarek cięcia budżetowe w celu sprostania kryzysowi finansowemu zagrażają bezpieczeństwu pacjentów.
Grupa GMT/Monika Szewczuk