W oświadczeniu Stowarzyszenia sportowego w Reykjavíku (Íþróttabandalag Reykjavíkur) i Íslandsbanki stwierdzono, że uczestnicy wyścigu nie mogą stworzyć ryzyka wywierania zwiększonej presji na system opieki zdrowotnej, obronę cywilną, policję, straż pożarną, miasto Reykjavík oraz społeczność szkolną i sportową po rozmowach z tymi stronami.
Rozczarowanie dla społeczności biegaczy
„Zorganizowanie biegu, w którym biorą udział tysiące ludzi wymaga wiele pracy, a w ostatnich latach blisko 15 000 biegaczy uczestniczyło w wydarzeniu. Próbowano wszystkiego, ale największą przeszkodą okazały się ograniczenia w zgromadzeniach. To bardzo smutne, że biegacze, którzy trenowali by osiągnąć dobre wyniki, nie będą mieli okazji tego zrobić na zawodach” – czytamy w komunikacie.
Zdaniem Ariego Ferdinandssona, sekretarza generalnego Íþróttabandalag Reykjavíkur, decyzja z pewnością rozczarowała środowisko biegaczy i organizacje charytatywne.
„Nie możemy zorganizować biegu Íslandsbanki w Reykjaviku z mniejszą liczbą osób w danej strefie niż 500. Biorąc pod uwagę obecną sytuację i niepewność co do przyszłości, nie wygląda na to, że w zawodach, które były planowane 18 września może się zebrać więcej niż 100-200 osób. To był długi proces i trudna decyzja” – mówi Ari.
Wszyscy zarejestrowani uczestnicy otrzymają bon podarunkowy, który można wykorzystać na imprezy organizowane przez związek sportowy ÍBR.
Nadal można pomagać
„Rozpoczęliśmy kampanię „Biegnij po swojemu”, w ramach której chcemy zachęcić biegaczy do samodzielnego przebiegnięcia wybranego dystansu, a tym samym wesprzeć wybraną przez nich organizację charytatywną na stronie internetowej www.hlaupastyrkur.is” – czytamy w komunikacie.
W tym roku zebrano już około 21 milionów, ale organizatorzy oraz uczestnicy chcieliby zebrać jeszcze większe sumy na cele charytatywne, ponieważ dla wielu fundacji zawody są jednym z najważniejszych źródeł finansowania.
Opłaty startowe nie są zwracane, można ją przenieść na następny rok lub wykorzystać jako voucher na inne biegi organizowane przez ÍBR.