Gwałtowny wzrost na rynku i zakłócenia dostaw związane z pandemią doprowadziły do znacznego wzrostu cen materiałów budowlanych.
Gylfi Gíslason, dyrektor generalny firmy wykonawczej Jáverk, mówi, że wykonawcy nigdy nie widzieli takich wzrostów cen w branży. Zakłócenia gospodarcze za granicą mają ogromny wpływ na wszystkie projekty.
Na początku roku wykonawcy spodziewali się opóźnień w prawie wszystkich pracach budowlanych ze względu na trudności w pozyskiwaniu materiałów budowlanych, zwłaszcza stali, pisze Frettablaðið.
„Zaobserwowaliśmy, że mamy zapas stali, który wystarczy przynajmniej w tym roku” – mówi Gylfi. „Prawie cała stal zbrojeniowa, która wcześniej była sprowadzana z Białorusi, pochodzi teraz z krajów takich jak Polska i Turcja, a tworzenie nowych źródeł zamiast tych, które już nie są w stanie nam zapewnić dostaw, było całkiem skuteczne”.
Gylfi mówi, że to podwyżki cen, a nie dostawy, są obecnie największym wyzwaniem dla wykonawców.
„Jeśli weźmiemy za przykład stal odlewaną, jej cena w ciągu dwóch lat wzrosła o 260%. Beton również podrożał, a cena aluminium stosowanego w okładzinach podwoiła się w ciągu dwóch lat. Są to podwyżki, które wpłyną na wszystkie nasze projekty”.
Jedyną rzeczą, która równoważy ostatnie wzrosty, zdaniem Gylfiego, jest to, że wzrost cen drewna wydaje się do pewnego stopnia spowalniać. Niemniej jednak podwyżki nieuchronnie wpływają na umowy.
„W naszych projektach jesteśmy związani umowami, co jest naturalne. Oczywiście liczby tam zawarte nie są zgodne z tymi podwyżkami cen. Innymi słowy, cena jaką otrzymujemy za niektóre projekty jest znacznie niższa niż cena, jaką musimy zapłacić za materiały budowlane. Taka jest sytuacja, z którą mamy dzisiaj do czynienia”.