Komunikat dotyczący podwyżek cen biletów w komunikacji miejskiej Strætó wywołał falę krytyki. W tym tygodniu firma Strætó ogłosiła, że podnosi ceny biletów o 12,5%. W związku z tym za jednorazowy przejazd będzie trzeba zapłacić 550 koron. Do 1 października, od kiedy zaczną obowiązywać nowe taryfy, przejazd kosztuje 490 koron.
Podwyżki będą dotyczyły także 30-dniowych karnetów dla uczniów oraz biletów rocznych.
Firma Strætó poinformowała w swoim ogłoszeniu, że gwałtowny wzrost jest spowodowany dwoma czynnikami. Wzrostem cen ropy oraz skutkami pandemii COVID, które nadal są odczuwalne w firmie. Twierdzi się, że podwyżka cen jest jedyną opcją, aby uniknąć konieczności ograniczania usług.
Jóhannes Svavar Rúnarsson, menedżer Strætó, powiedział dziś w wywiadzie dla agencji prasowej, że powód podwyżki był prosty — skrajnie zła sytuacja finansowa firmy. Podjęto różne działania, aby zareagować na to, zwrócono się o środki od gmin będących właścicielami autobusów, wspierano się dotacjami od państwa z powodu strat podczas pandemii i usprawniono działalność. Jednak aby uniknąć dalszej optymalizacji, polegającej na ograniczeniu liczby pzejazdów, taryfa została podwyższona.
Alexandra Briem, radna miasta Reykjavík z ramienia Partii Piratów, która również zasiada w zarządzie Strætó, powiedziała, że jasne jest, że Strætó jest w złej sytuacji finansowej. Powtórzyła to, co podała firma Strætó na temat powodów podniesienia opłat, przyznała również, że nie było to zgodne z polityką większości Rady Miejskiej Reykjaviku.
„Jeśli chodzi o działania, które mogą podjąć gminy, to muszą się one tym zająć” – powiedziała. „Musimy zbadać, jak prowadzimy transport publiczny. Czy musi on tkwić w tym niekończącym się konflikcie między państwem a gminami?”.
Na podstawie artykułu Vísir / visir.is
W temacie: