„Wiele może się wydarzyć w tym obszarze. Grzbiet Reykjanes wykazuje obecnie znaczną aktywność i można się tam nawet spodziewać podmorskiej erupcji wulkanu” – mówi Magnús Á. Sigurgeirsson w rozmowie z portalem mbl.is.
Od 4 lipca na grzbiecie Reykjanes w pobliżu Eldey zarejestrowano 480 trzęsień ziemi. Około 10 trzęsień miało magnitudę powyżej 3, a sześć powyżej 4. Największe z nich miało siłę 4,5 i wystąpiło w czwartek o 5:06 nad ranem.
Nie ma jednak dowodów na intruzję magmy w tym obszarze.
Grzbiet Reykjanes to częściowo podwodna struktura, a półwysep Reykjanes jest jej najwyższą częścią.
Magnús zwraca uwagę, że od czasów osadnictwa na grzbiecie regularnie dochodziło do erupcji.
„Miało to miejsce w XIII wieku, ale prawdopodobnie także w X i XII”. Po tych podwodnych erupcjach często następowały erupcje na lądzie. Dlatego nie jest wykluczone, że obecny rozwój sytuacji może doprowadzić do podwodnej erupcji na Reykjaneshrygg” – twierdzi Magnús.
Mówi również, że obszar ten jest bardzo ekscytujący. „Najlepiej znamy wybuch w XIII wieku, zwany Reykjaneselda, który trwał w latach 1210–1240. Wulkan podwodny wybuchł wtedy co najmniej sześć razy u wybrzeży Reykjanes. Wyspa Eldey powstała prawdopodobnie wtedy, na początku tamtej serii erupcji” – dodaje Magnús.
Obecna erupcja prawdopodobnie byłaby podobna do poprzednich, a Magnús uważa, że przy przewidywaniu możliwego przebiegu wydarzeń warto przyjrzeć się poprzednim erupcjom na tym obszarze.
„Z pewnością obecna podwodna erupcja byłaby podobna do tej z 1783 roku. Wówczas z morza wyłoniła się wyspa, którą nazwano Nýey. Jednak szybko zniknęła. Gdyby powstała teraz nowa wyspa, raczej nie zachowałaby się przez długi czas, chyba że wokół płynęłaby lawa, tak jak na Surtsey. Ekscytujące byłoby zobaczyć, jak ląd wynurza się z morza, ale podwodna erupcja z pewnością miałaby większy wpływ na loty i bezpieczeństwo” – mówi Magnús.