Wybuch wulkanu Grímsvötn, zakończył się w zeszłym miesiącu, od tamtej pory grupy wolontariuszy pomagały mieszkańcom farm i miast oczyścić wszystko z wulkanicznych popiołów. Teraz na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że życie na tych terenach wróciło do normy. Jednak wcale tak nie jest, pola uprawne są nadal obsypane grubą warstwą popiołu, który z powodu braku opadów deszczu cały czas na ich zalega. Z drogi pastwiska wyglądają zielono, ale po bliższym przyjrzeniu się wyraźnie widać popiół, powiedział przedstawiciel towarzystwa rolniczego z południa Islandii, Grétar Már Þorkelsson, w rozmowie z dziennikarzami z Morgunblaðið.
„Każdego dnia sprawdzamy sytuację i jasne staje się, że rolnicy z Fljótshverfi i Sída, nie będą w stanie, w tym roku, zebrać siana z pastwisk. Możliwe, że podobna sytuacja będzie w Landbrot, wówczas rolnicy będą musieli dostać nieskażone siano z innych części Islandii” dodał Grétar Már.
Skutki wybuchu wulkanu
Udostępnij ten artykuł