Jak donosi Morgunblaðið, firma N1, mająca liczne stacje benzynowe w Islandii, zaprzestała importu oleju napędowego B7 z Norwegii – paliwa z dodatkiem biokomponentów w ilości do siedmiu procent.
Wielu właścicieli pojazdów z silnikiem diesla wpadło w kłopoty z powodu zanieczyszczeń, które zablokowały filtry oleju w ich samochodach, a w niektórych przypadkach uszkodziły wtryskiwacze paliwa. Wymagało to kosztownych napraw. Problemy były szczególnie dotkliwe jesienią i nie ograniczały się do żadnej konkretnej marki oleju ani stacji benzynowych, ponieważ wszystkie spółki naftowe w Islandii importują ten sam rodzaj oleju z norweskiej spółki rafineryjnej Equinor. Jedno przedsiębiorstwo z branży turystycznej doświadczyło powtarzających się awarii pojazdów, a koszty napraw wyniosły około 7 mln ISK.
Firmy naftowe są zobowiązane do mieszania oleju napędowego z olejem roślinnym lub innymi odnawialnymi źródłami energii, aby zmniejszyć emisję paliw kopalnych.
Chociaż są analizowane próbki ze wszystkich transportów ropy, które przybywają do kraju, substancja, która blokuje filtry, nie została w nich wykryta. Nie znaleziono ich również w zbiornikach olejowych. Laboratorium Fjölver, odpowiedzialne za kontrolę jakości w koncernach naftowych, potwierdziło jednak obecność glikozydów steroli w zanieczyszczeniach w filtrach oleju. Jest to substancja występująca m.in. w oleju roślinnym i znana w Europie z tego, że powoduje problemy w pojazdach z silnikami wysokoprężnymi przez zatykanie filtrów oleju.
N1 rozważa inne sposoby mieszania oleju napędowego, które spełnią wymóg redukcji emisji CO2.