Finał Ligi Mistrzów już w sobotę!

Dodane przez: INP Czas czytania: 5 min.

Barcelona i Manchester United zmierzą się w finale Ligi Mistrzów. Pasjonująco zapowiadający się pojedynek będzie rewanżem za 2009 rok, kiedy to Blaugrana wygrała w Rzymie po bramkach Samuela Eto’o i Lionela Messiego.

- REKLAMA -
Ad image

Kameruńczyka nie ma już w katalońskim klubie, gdzie największą gwiazdą jest obecnie Messi. Od postawy reprezentanta Argentyny może wiele zależeć w tym spotkaniu, a obrońcy Czerwonych Diabłów będą musieli na niego uważać. Do tej pory 23-letni piłkarz zdobył już 11 bramek w europejskich rozgrywkach. Messi ostatnio odpoczywał i nie zagrał w dwóch meczach ligowych, i teraz na pewno nie zabraknie mu energii do gry.

Tej energii nie będzie także brakowało Wayne’owi Rooney’owi, który jest motorem napędowym United. Reprezentant Anglii w tym sezonie nie imponuje skutecznością i strzelił zaledwie trzy gole, to jednak nawet piłkarze Barcelony (m.in. Gerard Pique) przyznają, że to on jest największym zagrożeniem. Gdy Rooney zawodzi, Czerwone Diabły mają problemy, ale gdy gra dobrze, to rywale są w tarapatach.

Droga obydwu ekip do finału była różna. Barca fazę grupową przebrnęła bez większych problemów, wygrywają cztery mecze i remisując dwa. Podopieczni Pepa Guardioli zdobyli 14 bramek, tracąc trzy. Trudniej było już z Arsenalem w 1/8 finału, bowiem ekipa z Katalonii przegrała w Londynie pierwszy mecz 1:2. U siebie jednak wygrała 3:1 i awansowała do ćwierćfinału, w którym z kolei nie dała szans Szachtarowi Donieck (5:1, 1:0). Potem przyszła kolej na Real Madryt, z którym Messi i spółka mieli problemy, ale ostatecznie byli górą (2:0, 1:1).

United w fazie grupowej mieli takli sam bilans jak Barca – cztery zwycięstwa dwa remisy. Świetnie grali w obronie i stracili tylko jednego gola, ale w ataku nie było już tak różowo i trzy spotkania wygrali w stosunku 1:0. W 1/8 finału Czerwone Diabły nie bez problemów wyeliminowały Olympique Marsylia (0:0, 2:1), a potem stoczyły dwa zacięte pojedynki z Chelsea (1:0, 2:1). Dopiero w półfinale piłkarze prowadzeni przez Sir Aleksa Fergusona mieli mniej nerwów i pewnie ograli Schalke (2:0, 4:1).

Dla Barcelony będzie to już siódmy finał rozgrywek o Puchar Europy. Do tej pory trzy raz wygrywał – w 1992, 2006 i 2009 roku oraz trzykrotnie przegrywała – w 1961, 1986 i 1994 roku. United zagrają w finale po raz piąty. Wygrywali w 1968, 1999 i 2008 roku, a jedyny raz przegrali w 2009 roku z Barceloną. Diabły pokonały za to Dumę Katalonii w 1991 roku w finale Pucharu Zdobywców Pucharów.

Do tej pory drużyny te grały przeciwko sobie w europejskich pucharach dziesięciokrotnie. Bilans jest remisowy – trzy zwycięstwa Man Utd, trzy Barcy i cztery remisy. Ryan Giggs i Paul Scholes grali przeciwko Blaugranie jeszcze w sezonie 1994/1995, kiedy to kluby rywalizowały w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Obydwaj pamiętają też finał sprzed dwóch lat, podobnie jak dziesięciu innych zawodników United, którzy nadal są w składzie zespołu. W przypadku Barcelony dziewięciu piłkarzy z tego finału pozostało w kadrze.

Pojedynek na Wembley będzie 16. finałem europejskich pucharów, w którym na przeciwko siebie staną zespoły z Anglii i Hiszpanii. Bilans 15. wcześniejszych spotkań jest korzystniejszy dla przedstawicieli La Liga, którzy wygrywali ośmiokrotnie, w tym w czterech ostatnich przypadkach i w sześciu z siedmiu poprzednich takich finałów.

United z kolei już po raz dziesiąty zagrają na nowym Wembley. Cztery razy grali tam o Tarczę Wspólnoty, trzy razy w Pucharze Anglii i dwukrotnie w Pucharze Ligi. Pięciokrotnie schodzili z boiska jako zwycięzcy, a czterokrotnie jako przegrani. Aż w pięciu przypadkach o wyniku decydowały rzuty karne.

Te nie są wykluczone i teraz, bowiem chociaż za faworyta uważa się Barcelonę, to wydaje się, że szanse na zwycięstwo są mniej więcej równe. Mistrzom Anglii może zaszkodzić ostatnia afera dotycząca Ryana Giggsa i wiele w tej kwestii będzie zależało od Fergusona, który jeśli chce zdobyć po raz trzeci Puchar Europy i wyrównać osiągnięcie Boba Paisleya (1977, 1978, 1981 – z Liverpoolem), to musi uspokoić atmosferę w zespole i wokół niego.

Barca z kolei miała trochę problemów ze względu na chmurę pyłu wulkanicznego, która pojawiła się na Wielką Brytanią w związku z erupcją islandzkiego wulkanu Grimsvotn. Katalończycy przyjechali do Londynu dwa dni wcześniej niż planowali, ale nie jest wykluczone, że im to pomoże, bowiem będą mieli więcej czasu na aklimatyzację.

28.05, godz. 20:45 FC Barcelona – Manchester United

Typ redakcji:   3:2

Udostępnij ten artykuł