Gwiazda islandzkiej ekstraklasy rok temu padła „ofiarą” istnego linczu w mediach społecznościowych. Niektórzy sugerowali wręcz, że kluczowy zawodnik FH ma w trybie natychmiastowym opuścić Islandię. Szkocki snajper jednak się nie ugiął, został i strzela dalej. I to jak!
O tym, że do Islandczyków lepiej nie podskakiwać przekonał się w zeszłym roku jeden z lepiej rozpoznawalnych piłkarzy Pepsi-deildin, Steven Lennon. Cała afera dotyczyła raptem jednego zdania zawartego w komentarzu na serwisie społecznościowym Twitter. Lennon po odpadnięciu Islandii z Mistrzostw Europy zdobył się na szczerość, która sporo go potem kosztowała.
Po tym właśnie wpisie posypała się lawina negatywnych komentarzy, kwestionujących profesjonalizm szkockiego napastnika. Jeszcze inni zaczęli drwiąco zadawać pytania o to, jaki poziom piłkarski prezentuje jego Szkocja. Największa część społeczności nie miała jednak litości dla Stevena i wyszukany sposób kazała mu czym najprędzej opuścić Islandię i wrócić do domu. Lennon przeprosił tych, których uraził swoją wypowiedzią i zapierał się, że zdanie miało mieć inny wydźwięk. Przez kilka następnych tygodni bywał słownie atakowany podczas meczów ligowych, ale wytrzymał krytykę i skupił się na grze w piłce. W istotny sposób pomógł swojej drużynie w zdobyciu mistrzostwa kraju, a w połowie października podpisał z klubem nową, dwuletnią umowę. Steven Lennon podobnie jak większość kolegów z drużyny posiada zawodowy kontrakt. Mówi się, że jeden z bardziej lukratywnych w całej ekstraklasie. Nie jest to „anonimowy” zawodnik, który zjawił się na Islandii nagle i ku zaskoczeniu wszystkich zaczął strzelać bramki. Szkot zaczynał swoją przygodę z piłką w Glasgow Rangers. Wychowanek tego klubu zapowiadał się obiecująco, ale grywał zazwyczaj w rezerwach. W pierwszej drużynie rozegrał tylko jedno spotkanie. Jego umiejętności zostały dostrzeżone przez trenerów szkockich młodzieżówek i w ten sposób czterokrotnie reprezentował Szkocję do lat 19, a sześciokrotnie kadrę do lat 21. Jak sam obecnie przyznaje – wszystko mogło potoczyć się dużo lepiej, gdyby nie alkohol i hazard, które akceptowane były wtedy w Szkocji. Teraz jest mu przez to wstyd, ale to właśnie Islandia przemówiła do jego rozumu. Tutaj takie zachowania się nie zdarzają, są niedopuszczalne. Napastnik występował również m.in dla Lincoln City oraz Dundalk FC. Na Islandię po raz pierwszy zawitał w 2011 roku. Jego pierwszym zespołem był Fram Reykjavík. Dwa lata później zaliczył norweski epizod w Sandnes Ulf, ale po roku wrócił grać z powrotem na daleką północ. Od tego momentu związany jest z FH Hafnarfjörður.
Mimo kontrowersyjnego wpisu, Lennon często chwali poziom ligowy na Islandii. Napastnik uważa, że islandzka ekstraklasa jest niedoceniana i tylko przez dotychczasowy brak awansu jakiejkolwiek drużyny do europejskich pucharów obcokrajowcy nie interesują piłką ligową na Islandii. Sam marzy o tym, aby razem ze swoim FH awansować w końcu przynajmniej do Ligi Europy. Co jakiś czas dostaje oferty z Wysp Brytyjskich, ale woli zostać na Islandii. W wywiadzie dla Dailyrecord z 2015 roku wyznał, że woli być kimś lepszym na Islandii, niż przeciętniakiem w Szkocji. Po pierwszej przeprowadzce ze swojego kraju poznał Islandkę, z którą założył rodzinę. To również sprawia, że niechętnie myśli w kontekście przenosin do innego kraju. Przedłużenie kontraktu i pozostanie na Islandii opłaciło się – przynajmniej do tej pory. W tym sezonie Steven Lennon mierzy w miano króla strzelców Pepsi-deildin. W ośmiu meczach zdobył już osiem bramek. To prawie tyle, co jego najlepszy dorobek strzelecki – z 2014 roku. Wtedy na osiemnaście spotkań trafił dziewięć razy. Na razie lepszy jest od niego tylko jeden piłkarz – Andri Rúnar Bjarnason z Grindavíku. Napastnik cieszy się, że afera jaka wybuchła rok temu wokół jego osoby ucichła. Twierdzi, że było to niepotrzebne, ale nie zamierza w przyszłości prowokować społeczności w podobny sposób. Islandia ostatecznie wybaczyła, ale pamięta.
Steven Lennon ma dzisiaj okazję powiększyć konto strzeleckie. Jego FH Hafnarfjörður zagra na wyjeździe z ÍBV Vestmannaeyjar. Zdecydowanymi faworytami są goście, a więc mistrzowie Islandii. Początek meczu o godzinie 17:00 (19:00 w Polsce). Spotkanie transmitowane będzie przez Stoð 2 Sport.