Podczas, kiedy islandzka ekstraklasa nieco zwolniła w terminarzu przez grę dwóch klubów w europejskich pucharach – tak pierwsza liga zbliża się do decydującej fazy i po rozegraniu czternastu pełnych kolejek można mniej więcej przewidzieć kilka wersji ostatecznego układu tabeli ligowej. Liderem pozostaje od kilku spotkań Leiknir Reykjavik. Ten młody klub (powstały w 1973 roku) słynący z prężnie rozwijającego się szkolenia młodzieży i wiernych fanów z dzielnicy Breiðholt jest na prostej drodze do awansu. Wczoraj zawodnicy z tzw. „Ghetto-völlur” (nazwa ta wywodzi się od tego, że na stadionie od wielu lat na wyjście piłkarzy odgrywany jest kawałek „In The Ghetto” Elvisa Presley’a i piosenka ta traktowana jest jako hymn) wygrali na wyjeździe z Haukarem 3:2. Piłkarze ze stolicy mają przewagę sześciu punktów nad drugim ÍA Akranes. Gdyby Leiknir awansował do Pepsi-deildin – byłby to ich debiut w islandzkiej ekstraklasie. „Leiknismenn” nigdy nie grali w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jedynymi sukcesami Leikniru jest zdobycie Pucharu Reykjaviku w 2013 roku (turniej rozgrywany zimą, na początku stycznia) oraz zwycięstwo w Pucharze Niższych Lig. „Wierzymy, że to się w końcu uda. Mamy ambicje, nowego trenera, nowych piłkarzy i nowy zarząd. Nie mamy jednak dużo pieniędzy, ale dzięki temu, że „produkujemy” świetne talenty – kasa się zwraca i dobrze nią gospodarujemy. Nasz klub znany jest z tego, że pod koniec sezonu często zalicza kilka słabszych meczów, ale nie tym razem” – powiedział w rozmowie z nami znany fan Leikniru i członek reprezentacyjnej grupy kibicowskiej „Tólfan”, Árni Þór Gunnarsson. Z kolei ÍA walczy o powrót do ekstraklasy i po odejściu kilku ważnych piłkarzy pierwszego składu radzi sobie nadzwyczaj dobrze. Zawodnicy z Akranes w piętnastu spotkaniach zgromadzili 30 punktów. Gorzej idzie innemu klubowi, który spadł z ekstraklasy. Víkingur Ólafsvik, w którym gra nasz polski obrońca – Tomasz Luba jest coraz dalej od czołówki i szanse na awans się oddalają. Dzisiaj Vikingur gra u siebie z Grindavíkiem i musi zgromadzić komplet punktów. Ciekawie wygląda rywalizacja między trzecim, a piątym miejscem. O awans walczy bowiem HK Kópavogur, KA Akureyri i Þróttur Reykjavik. Jeśli HK zdołałoby zakończyć sezon na drugim miejscu – w przyszłym roku mielibyśmy derby Kópavogur. HK jest w bardzo dobrej formie i mimo straty pięciu punktów do Akranes – z pewnością będzie do końca liczyło się w walce o najwyższy cel. O ich sile przekonał się wczoraj ósmy Selfoss, który poległ u siebie 0:6. Dwa ostatnie miejsca spadkowe zajmuje BÍ/Bolungarvík oraz Tindastóll, które jest bez szans na utrzymanie. BÍ 88 wciąż walczy o uniknięcie spadku. Ekipie z fiordów brakuje dwóch punktów do dziesiątego Grindavíku. BÍ/Bolungarvík był przez niektórych wymieniany na początku sezonu jako zespół mogący grać w czołówce. Klub jednak całkowicie zawiódł swoich kibiców i teraz musi wydostać się z tarapatów.