Islandia jest krajem pełnym kontrastów wiedzą o tym chyba wszyscy. Nie chodzi tu tylko o piękne widoki i otaczającą nas przyrodę, ale również o zachowania ludzi i prawa jakie tu obowiązują. Wczoraj dziennik eyjan.is, poruszył bardzo ważny temat dotyczący działań, które mimo iż nie są niebezpieczne, w Islandii uchodzą za niezgodne z prawem. Mowa jest głównie o akcji charytatywnej, którą chciała przeprowadzić grupa kobiet, matek z Akureyri. Kobiety planowały upiec na własną rękę ciastka i babeczki aby móc je sprzedawać mieszkańcom miasta, a zarobione w ten sposób pieniądze przeznaczyć na rozwój oddziału położniczego w miejscowym szpitalu. W ubiegłym roku, sprzedały one prawie 1000 ciastek i zarobiły w ten sposób 400 000 koron, które zasiliły konto szpitala. Jedak kiedy chciały rozpocząć akcję w tym roku, zostały poinformowane o tym, że w Islandii sprzedaż wypieków i przetworów domowej roboty, które nie pochodzą z legalnych piekarni i przetwórni, jest nielegalna i niezgodna z prawem. W wyniku czego nie mogą one zrealizować swojego planu, chyba, że coś ulegnie zmianie. Przecież pieczenie i sprzedaż ciastek nie jest tak niebezpieczna jak możliwość zakupu środków chemicznych, klasyfikowanych jako materiały wybuchowe. No właśnie, i tu rodzi się kolejny problem. Ponieważ w kraju, w którym jest zakaz sprzedaży ciast, nie ma zakazu kupna środków chemicznych, które mogą służyć do stworzenia bomby. W Islandii nie ma żadnych problemów z kupnem dużej ilości nawozów sztucznych, które zostały wykorzystane do zrobienia materiałów wybuchowych, jakie zostały użyte w zeszłym tygodniu podczas zamachu w Oslo, bądź w 1995 roku w Oklahoma City.
Przedstawiciel grupy saperów ze Straży Przybrzeżnej, Sigurður Ásgrímsson, powiedział, w wywiadzie dla RÚV, że w Islandii nie ma żadnych regulacji prawnych, które nakazywały by ograniczenie bądź kontrolę sprzedaży nawozów sztucznych. Dodał on, że ma nadzieję, że po ostatnich tragicznych wydarzeniach do jakich doszło w Norwegii, wprowadzone zostaną nowe, bardziej zaostrzone przepisy dotyczące sprzedaży środków chemicznych.
Jak powiedział Sigurður Ásgrímsson, przerażające jest to, że każdy kto tylko zechce może kupić 500 kg nawozów sztucznych, za cenę 35 000 koron, z których może zbudować bombę taką jak te które eksplodowały w Oslo. Przedstawiciele Straży Przybrzeżnej wierzą w to, że już wkrótce te przepisy zostaną zmienione.
Babeczki i materiały wybuchowe
Udostępnij ten artykuł