Chociaż mówi się, że Islandia jest krajem bez znaczących podziałów klasowych, socjolog, który od lat bada to zjawisko, twierdzi, że jest to dalekie od prawdy.
„Od połowy lat 90. do kryzysu finansowego (w 2008 roku) nastąpił szybki wzrost nierówności ekonomicznych” – mówi Guðmundur Ævar Oddsson, doktor socjologii, który od lat bada to zagadnienie. „Szczególnie, jeśli chodzi o podział dochodów, ale również w zakresie dystrybucji zasobów”.
Guðmundur mówi, że chociaż podział dochodów stał się bardziej wyrównany po krachu, luka dochodowa ponownie zaczyna się powiększać, a więc nie występuje dystrybucja zasobów.
Według danych dotyczących Reykjavíku – 2,9% dzieci do 17. roku życia otrzymuje jakąś formę pomocy finansowej od władz miejskich. Guðmundur uważa, że ubóstwu w dzieciństwie można by łatwo zaradzić, gdyby podjęto odpowiednie decyzje.
„Wszelka nierówność jest w rzeczywistości ludzkim wynalazkiem, więc możemy interweniować. Nie ma prawa naturalnego, które mówi, że 5%, 0% czy 10% dzieci powinno żyć w ubóstwie” – wyjaśnił.
„Oczywiście istnieją liczne badania – setki, jeśli nie tysiące – które pokazują, że w miarę jak zwiększa się przepaść między grupami społecznymi, ma to negatywny wpływ na wskaźniki przestępczości, zdrowie ludzi, zaufanie między grupami i udział w życiu politycznym” – mówi Guðmundur.
Wiadomość od Guðmundura przekazana do związku zawodowego Efling: „Jest to korzystne dla każdego – nawet dla tych, którzy są bogaci i mają najwięcej – aby starać się utrzymać tę lukę w rozsądnych granicach”.