Einar Freyr Elínarson, burmistrz Mýrdalshreppi mówi, że liczba mieszkańców wynosi około tysiąca, a 60 procent z nich jest obcego pochodzenia, co stanowi najwyższy odsetek w kraju.
Gdyby nie powstała tu anglojęzyczna rada gminy, duża część ludności zostałaby wykluczona z demokratycznego uczestnictwa. „Po ostatnich wyborach samorządowych okazało się, że po wprowadzeniu przez Alþingi zmian w ordynacji wyborczej liczba obcokrajowców na listach wyborczych wzrosła czterokrotnie” – mówi Einar Freyr.
Ordynacja wyborcza została zmieniona przed ostatnimi wyborami, dzięki czemu obcokrajowcy uzyskali prawo do głosowania po trzech latach pobytu na Islandii, zamiast dotychczasowych pięciu lat.
„Spojrzeliśmy realistycznie na sytuację i okazało się, że jeśli nic nie zrobimy, zaakceptujemy bardzo niewielki demokratyczny udział ludności obcego pochodzenia” – dodaje Einar Freyr.
Rada tej gminy otrzymała nagrodę od Agencji Rozwoju. Jednak niektórzy mają wątpliwości, czy nagroda została przyznana słusznie, gdyż nagrodzone zostało używanie języka angielskiego.
„Ale poważniejszą kwestią jest zbadanie, czy Agencja Rozwoju uważa politykę regionalną w Vík í Mýrdal za dobrą, ponieważ gmina opiera się na jednej branży, mieszkańcy z obcym obywatelstwem są w przeważającej większości, a zarządzanie społecznością w języku islandzkim stało się niewykonalne” – napisał Snorri Másson w swoim artykule w Vísir.
Na jego artykuł odpowiedział dziś rano Eiríkur Rögnvaldsson, profesor języka islandzkiego, w swojej grupie dyskusyjnej Málspjall na Facebooku.
„W tej kwestii jasne staje się to, o czym pisałem tutaj wiele razy: dzięki polityce zatrudnienia opartej na niskopłatnych miejscach pracy, w których ludzie pracują długie godziny, a także kładąc zbyt mały nacisk na nauczanie języka islandzkiego jako drugiego języka, żyjemy w podzielonym społeczeństwie. Naturalne jest oczekiwanie, że język islandzki będzie używany we wszystkich dziedzinach, ale naturalne jest również to, że ludzie, którym nie zapewniono wystarczająco dobrych udogodnień i możliwości nauki języka, chcą korzystać z demokratycznych praw do uczestnictwa w życiu społecznym. W obecnej sytuacji dojdzie do konfliktu między interesami Islandczyków a interesami imigrantów. Musimy znaleźć sposób na rozwiązanie tego problemu tak, aby prawa ludzi były przestrzegane bez wpływu na język islandzki” – napisał Eiríkur.
Einar Freyr powiedział, że z zadowoleniem przyjmuje dyskusję na temat języka islandzkiego i uważa, że Eiríkur dobrze rozumie sytuację, z którą borykają się mieszkańcy Mýrdalshreppi.
„Jednak kwestia języka islandzkiego była najczęściej omawiana na spotkaniach rady anglojęzycznej” – mówi Einar Freyr. Rada została również wykorzystana do przedstawienia islandzkiej administracji i islandzkiego społeczeństwa, do przeglądu obrony publicznej i sposobów reagowania na klęski żywiołowe.
„Staramy się znaleźć sposoby i rozpocząć dyskusję na temat tego, jak wprowadzić zachęty dla obcokrajowców do nauki islandzkiego” – mówi Einar Freyr. Wskazuje, że na przykład w Mýrdalshreppi większość zagranicznych mieszkańców pracuje w turystyce. „Można pracować w turystyce przez bardzo długi czas, nie mówiąc po islandzku”.
Einar Freyr twierdzi, że ważne jest, aby całe społeczeństwo zastanowiło się, w jaki sposób można promować naukę języka islandzkiego w tej nowej rzeczywistości.
„Jestem zdania, że był to dla nas bardzo dobry krok. Tworzymy narzędzia dla zagranicznych mieszkańców, aby mogli wpływać na politykę. To naturalne, że ci, którzy płacą podatki i mają prawo do głosowania, muszą mieć udział w tym, jak są przydzielane fundusze publiczne i jakie usługi świadczy gmina”.
Wszystkie protokoły z posiedzeń rady są sporządzane zarówno w języku angielskim, jak i islandzkim. Administracja jest prowadzona w języku islandzkim. Sytuacja jest po prostu taka, że gospodarka jest napędzana przez turystykę, która wnosi kapitał do gospodarki i zapewniła rozwój Islandii. Jednocześnie nie ma wystarczająco jasnej wizji i strategii, jak zapewnić ludziom dostęp do islandzkiej edukacji. Ponadto należy lepiej zadbać o status wielojęzycznych dzieci i ich rozwój językowy. Jest to duże wyzwanie na przyszłość i gmina zwróciła się w tej sprawie do rządu.
„Cieszę się z tej dyskusji. Przy czym myślę, że poglądy Snorra Mássona raczej zachęcają do pewnej polaryzacji, podczas gdy ja wolałbym raczej podkreślić współpracę i dialog między tymi grupami. Nie tylko my, Islandczycy, jesteśmy w najlepszej pozycji do rozwijania pomysłów i sposobów promowania islandzkiej nauki. To również ludzie, którzy tu przyjeżdżają, a także firmy i świat biznesu. Chcę powiedzieć, że byłby to bardziej korzystny krok niż marginalizacja grupy, która tu mieszka, ma prawo głosu i płaci podatki”.