Dziś „pod osłoną nocy”, na stacjach benzynowych N1 i Olis znów podniesiono ceny benzyny i ropy, co spowodowało wyrównanie się ceny obu rodzajów paliwa napędowego. Disla i benzyniaka zatankujemy za około 243 korony za litr, (a dokładniej za 242,9 – chciało by się powiedzieć – „poproszę więc litr i proszę mi wydać”). Jak prognozują nasi czytelnicy, do końca roku litr benzyny będzie kosztował 300 koron. A czy ktoś pamięta jeszcze czasy przed kryzysem, gdy litr paliwa kosztował około 80 koron?. Zapewne tak, ale to i tak drogo, w porównaniu z „promocją” jaką dziś zaoferowała nam jedna ze stacji N1. Litr paliwa za niecałe 43 korony! Na moje prześmiewcze pytanie „co to za promocja?” usłyszałem odpowiedź – „nie, nie, to jest zepsute”.
Parafrazując słowa jednego z polskich kabaretów – mnie podwyżki cen paliwa nie dotyczą, ja zawszę tankuję za 5000 koron!
Śmiać się czy płakać?