Obrona cywilna opracowuje listę ciężkich maszyn, które będą gotowe do działania w Suðurnes. Jeżeli lawa zagrozi osiedlom lub ważnym elementom infrastruktury, zostaną zbudowane zapory lub wykopane rowy, aby skierować lawę w inną stronę.
Podczas erupcji wulkanu w archipelagu Vestmannaeyjar w 1973 roku mieszkańcy powstrzymali lawę, pompując na nią morską wodę, dzięki czemu udało się uratować port. „W przypadku półwyspu Reykjanes przede wszystkim trzeba ocenić, jaki rodzaj infrastruktury jest zagrożony, jak duże jest to zagrożenie i czy warto podejmować działania obronne, czy też taniej będzie ją odbudować” – powiedział Rögnvaldur ÓIafsson, asystent szefa policji w dziale ochrony ludności.
Obecnie uważa się za najbardziej prawdopodobne, że do erupcji dojdzie w Nátthaga i lawa popłynie w kierunku morza.
„Nie byłoby to najgorsze i nawet jeśli lawa przecięłaby Suðurstrandarvegur i zablokowała drogę na pewien czas, łatwo byłoby to naprawić” – stwierdził Rögnvaldur. Ale mogą się zdarzyć znacznie gorsze scenariusze, jeśli lawa zagrozi Grindavíkowi lub będzie sunęła się w kierunku Svartsengi. Znajdują się tam domy i inne obiekty, których po prostu nie można stracić i dlatego należałoby utworzyć strukturę obronną. „Właśnie analizujemy teren i sprawdzamy, jak można go kształtować, aby utworzyć kanały przepływu lawy lub wznieść zapory, aby skierować lawę z dala od ważnych elementów infrastruktury w okolicy”.
Rögnvaldur wyjaśnia, że w grę wchodzi również zastosowanie systemów chłodzenia i że w krótkim czasie można wezwać ekipę z pompami z Europy kontynentalnej. Na wyspie Heimaey chłodzenie było jedynym rozwiązaniem, jednak Rögnvaldur uważa, że bardziej efektywne jest kształtowanie terenu do kontroli przepływu lawy. Prowadzone są właśnie prace w zakresie rejestrowania liczby i lokalizacji maszyn, które mogłyby zostać do tego użyte.
Jest bardzo mało prawdopodobne, że lawa zagrozi Grindavíkowi lub Svartsengi,, ale oddziały obrony cywilnej chcą być przygotowane na najgorsze. „Nawet jeśli ten scenariusz się nie zrealizuje, mamy wszystko na miejscu” – dodaje Rögnvaldur.
Przed rozpoczęciem prac nad planami awaryjnymi dotyczącymi ratowania infrastruktury, opracowano plany dotyczące ratowania ludzi. Rögnvaldur twierdzi, że ewakuacja Grindavíku jest możliwa w ciągu dwóch godzin. Jest to wystarczający czas, ponieważ nie oczekuje się, że lawa będzie płynąć szybciej niż 400 metrów na godzinę. „Po ewakuacji cały teren zostanie sprawdzony, aby upewnić się, że wszyscy go opuścili. W dużym stopniu polegamy na pomocy sąsiedzkiej – ludzie zwracają uwagę na znajomych i krewnych i upewniają się, że wszyscy zostaną ewakuowani, jeśli pojawi się taka konieczność”.