Islandzka piłka nożna pożegnała pewien stary etap i otworzyła nowy rozdział po tym, jak zaczęła osiągać dobre wyniki jako reprezentacja w eliminacjach do MŚ, a teraz do Euro 2016. Okazuje się jednak, że poczyniony został jeszcze kolejny krok – i to szybciej niż się większości wydawało. Chodzi o islandzką piłkę ligową. Jeszcze do niedawna całkowicie amatorskie kluby, opowieści o rybakach i kelnerach, 10 zespołów w ekstraklasie, katastrofalne pogromy w europejskich pucharach. FH Hafnarfjörður od kilku lat jest niemal jedną nogą w fazie grupowej Ligi Europy, Stjarnan bije poznańskiego Lecha, chociaż w zeszłym sezonie nie był wcale najsilniejszą islandzką drużyną w europejskich pucharach. Ściągani są zawodnicy regularnie grający w holenderskiej, belgijskiej, szwedzkiej, czy duńskiej ekstraklasie. Na wyspę chętnie wracają sami Islandczycy, którzy wcześniej woleli grać w Skandynawii. Od 4-5 lat komplet drużyn ekstraklasy i niemal wszystkie z pierwszej ligi biorą udział w zagranicznych zgrupowaniach przedsezonowych. Niektórzy piłkarze grający w islandzkich klubach, którzy wywodzą się z dalekich krajów (tj. Togo) dostają powołania do kadry. Wydawać się mogło, że właśnie FH odskoczy od reszty, ale już teraz wiadomo, że KR Reykjavik idzie tą samą drogą i chce być w pełni profesjonalnym klubem – tak jak FH, co niedawno zostało ogłoszone (o czym pisaliśmy w tym artykule). Kierownictwo i sztab szkoleniowy obu klubów otwarcie mówią o tym, że chcą w końcu pokazać się na arenie międzynarodowej poprzez awans do fazy grupowej Ligi Europy. Zdają sobie sprawę, że wiążą się z tym niemałe przychody – tym bardziej po tym, jak ostatnio UEFA poinformowała o podniesieniu wynagrodzeń za grę w LM i LE. Świetne zaplecza treningowe, szkółki młodzieżowe, zdolni trenerzy, nieprzemijająca pasja do piłki i przywiązanie do historii swoich klubów sprawia, że w tym 325-tysięcznym kraju rodzi się nowa jakość ligi. Póki co dwa kluby postanowiły zająć się piłką poważniej, ale można zauważyć, że w ich ślad stara się też iść Mistrz Islandii – Stjarnan. Tam jednak ciężej budować fundamenty pod drużynę, która miałaby przynosić długoterminowe zyski i osiągać sukcesy na arenie krajowej i międzynarodowej. Tylko kilku piłkarzy ma kontrakty zawodowe. Reszta gra półzawodowo, ale już nikt amatorsko. Nieduże miasteczko, mały stadion, ale pasja i miłość do klubu nie mniejsza niż w przypadku KR i FH. Kibice „Gwiazdy” słyną z najlepszych na całej wyspie. Do Mediolanu na mecz z Interem udali się w ponad 400 osób – pomimo, że szans na zwycięstwo w dwumeczu 4. rundy el. LE nie było żadnych. W spotkaniu rewanżowym w Reykjaviku, a więc notabene na wyjeździe było ich prawie 2 tysiące, podczas gdy miasto Garðabær liczy 14 tysięcy mieszkańców. Pieniędzy też jest mniej, ale Stjarnan radzi sobie z tym znakomicie. Potrafi zachęcić i ściągnąć do swojego zespołu piłkarzy z Superligaen. Kasa nie jest najważniejsza. Można w ciemno obstawiać, że kolejnym klubem zmierzającym do profesjonalizmu będzie Breiðablik z Kópavogur.
Przychodzi styczeń – otwiera się okienko transferowe na Islandii. FH informuje nas średnio co dwa tygodnie o kolejnym świetnym transferze. Pierw do klubu dołącza doświadczony pomocnik Bjarni Þór Viðarsson – brat Daviða, innego kluczowego zawodnika, który gra już w FH. Bjarni grał wcześniej w duńskim Silkeborg IF, belgijskim KV Mechelen, holenderskim FC Twente. Jako junior szkolił się w Evertonie. Niedługo później przychodzi młody, wielki talent Kristján Flóki Finnbogason, który grał w FC Kopenhadze i strzelał gole w Lidze Młodzieżowej UEFA, a zaraz za nim najlepszy skrzydłowy islandzkiej ekstraklasy – Þórarinn Ingi Valdimarsson. Þórarinn był w kręgu zainteresowań klubów ze Szwecji, Danii, Holandii i Niemiec, ale 24-latek ostatecznie wybrał FH. Na stare śmieci podobnie jak opisywany wcześniej Viðarsson postanawia wrócić inny fachowiec, były zawodnik klubu z Hafnarfjörður – Guðmann Þórisson. Ten grał przez jeden sezon w szwedzkim Mjällby AIF. Prawdziwe niespodzianki szefostwo FH robi jednak kilka tygodni później, kiedy kontrakt podpisał angielski obrońca Sam Tillen (junior Chelsea, zawodnik Brentford, Fram Reykjavik), Amath André Diedhiou z Sheriff Tiraspol, mający doświadczenie gry w europejskich pucharach, czy w końcu największe wzmocnienie – Jeremy Serwy. Ten 23-letni pomocnik zaczynał karierę w Charleroi SC, gdzie już w sezonie 2010/2011 był ważnym zawodnikiem pierwszego składu, zagrał 27 spotkań i zdobył 3 bramki. Następnym jego przystankiem był Zulte Waregem, gdzie również grał regularnie. W 2013 został wypożyczony do White Star Woluwe. Belgijskim piłkarzem zainteresowała się sama Borussia Dortmund. Jeremy podpisał kontrakt i grał w rezerwach BVB. Kuszony możliwością gry w pierwszym składzie Újpestu zdecydował się przenieść na Węgry. Tam zatrzymała go kontuzja. FH jest dla niego drugą szansą. Mamy więc siedem dużych wzmocnień, a zespół jest już teraz najdroższy w całej swojej historii. Pytanie brzmi, czy Heimir Guðjónsson będzie potrafił wykorzystać taki potencjał. Islandczycy są w tym temacie podzieleni. Jedni uważają, że trener, który jest związany z drużyną od 2008 roku i ma tyle sukcesów doskonale wie, czego jego ekipa potrzebuje i wie co zrobić, aby sukcesy były jeszcze większe. Inni jednak twierdzą, że Heimir doszedł do pewnego etapu, gdzie już więcej nie wyciśnie i FH powinno poszukać albo uznanego islandzkiego szkoleniowca, albo pójść śladem reprezentacji i zaprosić kogoś znanego zza granicy. Póki co jednak zapowiada się dobrze. Podczas pobytu na zgrupowaniu w Marabella Football Center jego podopieczni pokonali mistrza Norwegii – Molde FK i zremisowali z Valerengą. Wszyscy sprowadzeni prezentują się wyśmienicie i wchodzą w resztę zespołu. Heimir Guðjónsson ma jeszcze niecały miesiąc na zgranie całego team’u i prawie trzy miesiące na udoskonalenie go przed Ligą Europy. Nie tylko skład się buduje. Alternatywnie w okolicach stadionu budują się nowe obiekty treningowe. Niedługo ma ruszyć budowa nowej trybuny na Kaplakrikavöllur. Dzieje się sporo i jednym słowem – praca wre!
Podczas kiedy FH czyniło wzmocnienia, KR Reykjavik długo zwlekał z poważnymi transferami. Z klubu odszedł Baldur Sigurðsson, Haukur Heiðar Hauksson oraz Óskar Örn Hauksson. Byli to trzej ważni piłkarze, więc przerażenie kibiców po takim osłabieniu było spore. Pierw postanowiono wymienić trenera. Po wielu latach kierowania drużyną odszedł Rúnar Kristinsson. Obecnie jest trenerem Lillestrøm. Na jego miejsce przyszedł Bjarni Guðjónsson – niedoświadczony menadżer, który wcześniej prowadził jedynie Fram Reykjavik. Kiedy już wydawało się, że KR czeka bardzo przeciętny sezon w środku tabeli ligowej – kierownictwo klubu wzięło się do działania. Do zespołu ściągnięty został reprezentant Islandii, pomocnik Pálmi Rafn Pálmason warty wg. transfermarkt.de ponad 600 tysięcy euro. Pálmi grał w przeszłości przede wszystkim w Norwegii (Lilleström i Stabaek IF). Następnie sięgnięto po innego dobrego Islandczyka – Skúliego Jóna Friðgeirssona z Elfsborga. Hitem jednak okazał się Søren Frederiksen z duńskiego Aalborg BK (wcześniej FC Kopenhaga, Vejle-Kolding, SönderjyskE), który grał i strzelał w młodzieżówce Danii oraz inny stały bywalec stadionów duńskiej ekstraklasy – Jacob Schoop (ex. Odense Boldklub). Skład uzupełnił też obrońca Rasmus Christiansen, Þorsteinn Már Ragnarsson i Hörður Fannar Björgvinsson. Rasmus również był piłkarzem kadr młodzieżowych Danii. Przed przyjściem do KR grał w norweskim Ullensaker/Kisa i duńskim Lyngby BK. Drużyna została więc solidnie wzmocniona i będzie z pewnością rywalem o tytuł mistrzowski numer dwa dla FH, chociaż na papierze ciut od nich odstaje. Może również sporo namieszać w kwalifikacjach do Ligi Europy, jednakże tu KR ma słabe doświadczenia na przestrzeni ostatnich kilku lat. KR Reykjavik jest na tyle atrakcyjny, że zjadł Stjarnanowi bardzo dobrego trenera bramkarzy i człowieka z „wtykami” w Danii. Nieprzypadkowo do klubu przyszło tylu Duńczyków. Henrik Bödker pochodzi właśnie z Danii i cały czas ma szerokie kontakty w swoim kraju. Wytrenował w Stjarnanie świetnego, młodego bramkarza – Ingvara Jónssona, który potrafił powstrzymać w dwumeczu Lech Poznań, stracił mało bramek w lidze i dostał powołanie do reprezentacji. Jónsson odszedł zimą do norweskiego Startu.
Można więc domyślać się, że FH i KR będą w tym sezonie, jak i w najbliższych latach nadawały tonu całej ekstraklasie. Tak się dzieje zresztą już od kilku lat, ale tym razem przepaść między tymi dwoma klubami i jeszcze pośrednio Stjarnanem, a resztą będzie bardzo duża. Co prawda ciekawy zespół kompletuje również Vikingur, Breiðablik oraz ÍBV, ale tym klubom jest jeszcze daleko do takiej infrastruktury, organizacji i profesjonalnego podejścia, jak w przypadku FH, czy KR. Plus jest taki, że pozostałe drużyny na pewno będą chciały doścignąć w przyszłości mocną dwójkę, zaś sama dwójka może w końcu pokazać się na arenie międzynarodowej ułatwiając w ten sposób start innym islandzkim klubom w europejskich pucharach z wyższych rund eliminacyjnych. Czy będziemy świadkami jeszcze większych niespodzianek ze strony Islandczyków w Lidze Europy niż w zeszłym roku? W jaki sposób zostanie zachowany rytm meczowy, jeśli któryś klub faktycznie awansuje do fazy grupowej, skoro liga kończy się na początku października? O tym się dopiero przekonamy. Może okazać się, że droga do większych sukcesów potrwa jeszcze kilka lat. Tak czy inaczej teraz czeka nas jeden z najciekawszych sezonów Pepsi-deildin w historii. Zmagania islandzkich klubów rozpoczną się już 3 maja. Cała ekstraklasa liczy na rekordowe wpływy z reklam i transmisji telewizyjnych. Liga będzie również atrakcyjna z powodu powrotu zasłużonego dla islandzkiej piłki klubu z Akranes – ÍA. Ten zagra w swoim pierwszym meczu ze Stjarnanem, aktualnym mistrzem. Dzień później KR Reykjavik podejmie u siebie FH. Starcie gigantów odbędzie się więc na samym początku. Oba mecze będzie można obejrzeć na żywo na kanale Stöð 2 Sport. Bacznie przyglądać się rozgrywkom będzie trzeci rok z rzędu polski fan-club piłki nożnej na Islandii – „Piłkarska Islandia„.