Islandia boryka się z niewystarczającą liczbą miejsc noclegowych. W szczycie letniego sezonu, którego długość rośnie z roku na rok, sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana.
Sævar Skaptason, szef Iceland Farm Holidays, mówi, że w okresie szczytowym sytuacja staje się naprawdę napięta.
– Najbardziej okupowane jest południowe wybrzeże, od stolicy kraju do Höfn í Hornafirði. Miejsca noclegowe w południowej Islandii są zarezerwowane całkowicie. Pewnym rozwiązaniem jest rozwinięcie wschodniej i zachodniej części kraju – powiedział Sævar Skaptason. – Jednak największe firmy koncentrują się wokół atrakcji południowego wybrzeża. Musimy rozłożyć ciężar napływających turystów, ale nie jest to łatwe z powodu konkurencji i niechęci do kooperacji między firmami turystycznymi. Niestety często zdarza się, że są nadal wolne pokoje, ale brak komunikacji między firmami stopuje przepływ informacji.
Sigríður Gróa Þórarinsdóttir ze Snæland Grímsson przyznaje, że znalezienie wolnych miejsc noclegowych w szczycie sezonu jest dużym wyzwaniem i powodem do bólu głowy.
– Staramy się pomóc ludziom, jak to możliwe, ale często są oni zmuszeni do zmiany terminu wycieczki – powiedziała Sigríður w rozmowie z Vísir. – Liczba hoteli zdecydowanie nie rośnie proporcjonalnie do liczby zwiedzających Islandię.
Bank Íslandsbanki prognozuje tegoroczny wzrost liczby turystów odwiedzających Islandię o 29 procent. Wzrost miejsc noclegowych jedynie o 5,8 procent tworzy wyjątkowo trudny do uniknięcia problem w branży turystycznej.
– Naszym celem jest lepsza dystrybucja turystów na obszarze całego kraju – powiedział Skapti Örn Ólafsson ze Stowarzyszenia Dostawców Usług Turystycznych.
Justyna Grosel