Islandzkie krajobrazy stanowiły tło dla wielu hitów filmowych i seriali telewizyjnych. Kluczowym filarem wychodzenia kraju z kryzysu finansowego z 2008 r. był napływ inwestycji zagranicznych, napędzany słabszą walutą. Umożliwiło to sfilmowanie w Islandii wielu prestiżowych hollywoodzkich projektów.
Kraj stał się więc hollywoodzkim planem filmowym, z czarnymi plażami i światem „nie z tej Ziemi”, skalistymi i omszałymi krajobrazami, stanowiącym idealne miejsce do kręcenia filmów fabularnych i fantastycznych.
Krajowe firmy, takie jak True North i Pegasus, stały się liderami rynku zasobów wspomagających realizację wszelkiego rodzaju produkcji filmowych, wynajmu wyposażenia, organizacji zakwaterowania, wyżywienia itp. Po kilku latach sukcesów gospodarczych islandzka waluta stała się tak silna, że ograniczyło to produkcję zagranicznych filmów na Islandii.
Ograniczenie produkcji filmów
Leifur B. Dagfinnsson, producent w firmie True North oświadczył, że Islandia już traci duże projekty filmowe z powodu wzrostu cen. Ostrzega, że jeśli nic nie zrobimy, rząd będzie musiał intensywnie szukać wsparcia dla islandzkiego przemysłu filmowego.
W wywiadzie dla radia Bylgjan stwierdził, że czas produkcji filmu na Islandii skraca się z tygodni do kilku dni.
„Wielkie produkcje realizowano tutaj przez kilka tygodni, a nawet miesięcy, ale teraz producenci mogą sobie pozwolić tylko na 2 do 5 dni, z powodu wysokich kosztów zakwaterowania, żywności czy transportu. Wiemy, że samochody osobowe i ciężarowe na Islandii są drogie, a my potrzebujemy ich do transportu ludzi w trudny teren”.
Według Leifura ceny żywności stały się tak wysokie, że pracownicy branży filmowej narzekają, że sięgają one cen w najlepszych nowojorskich restauracjach.
Konkurowanie z innymi krajami europejskimi stało się trudniejsze. „Konkurujemy z Irlandią, która oferuje obniżenie podatku o 30%, podczas gdy u nas obniżenie to wynosi 20%”. Po tej wypowiedzi Leifura obiecywano obniżenie w Islandii podatku o 25%, choć w rzeczywistości obniżki nie było, jak stwierdził Leifur w innym wywiadzie dla Morgunblaðið opublikowanym we wrześniu.
„Musimy dążyć do poziomu obowiązującego w innych krajach. Już obserwujemy zmniejszenie liczby projektów realizowanych u nas. Na początku tego roku obsługiwaliśmy jeden serial Netflix, podczas gdy True North w Norwegii miało 3–4 projekty. Wzmocnienie naszej waluty ma na nas duży wpływ”.
Branżę filmową wśród innych branż wyróżnia szybkość, z jaką przynosi ona dochody gospodarce. „Sądzę, że jeden duży projekt filmowy przynosi gospodarce do 10 mln koron (prawie milion dolarów amerykańskich). Pomyślmy o tym, jak o samochodzie wyścigowym Formuły 1, który musi być regularnie serwisowany podczas całego wyścigu. Są to pieniądze, które natychmiast trafiają do gospodarki, a nie do innych inwestycji, których realizacja zajmuje wiele lat”.
Wkrótce na ekranie
Mimo wysokich cen, wizerunek Islandii jest nadal znakomity. „To kraj z dobrym dostępem, przyzwoitą żywnością i wieloma innymi zaletami. Jednak ekipy produkcyjne uważają, że ceny, zwłaszcza samochodów, są o wiele za wysokie”. Przykładem może być ostatnia scena Gwiezdnych Wojen – „Przebudzenie Mocy”, w której niespodziewanie pojawienia się Luke Skywalker. Mogła ona być zrealizowana w Islandii, a nie w Irlandii, jak się stało z powodu cen.
Długotrwały efekt produkcji filmowej może sięgać dziesięcioleci, o czym świadczą Gwiezdne Wojny. Część „Imperium Kontratakuje” była kręcona czterdzieści lat temu w Norwegii.
„Właśnie wracam z Norwegii, gdzie ludzie nadal odwiedzają miejsca związane z filmem. Niedawno spotkaliśmy dzieciaka na deskorolce na środku islandzkiej drogi. Powiedział nam, że podąża śladami Bena Stillera, który przemierzał kraj podczas filmowania „Sekretnego życia Waltera Mitty”. Choć nie zawsze jest oczywiste, czy filmy były realizowane w Islandii, gwiazdorzy filmowi, tacy jak Tom Cruise i Ben Stiller publicznie wypowiadali się na temat czasu spędzonego na wyspie.
Snorri Þórisson, prezes firmy Pegasus zgadza się, że silniejsza waluta powoduje ograniczenie liczby zagranicznych produkcji filmowych realizowanych w Islandii. „Sytuacja jest lepsza w zimie – mamy więcej projektów, ponieważ łatwiej jest nad nimi pracować. Hotele nie są wtedy tak okupowane”.
Islandzki reżyser filmowy Baltasar Kormákur, znany z filmów „Agenci”, „Everest” i „Mała podróż do nieba”, chce tworzyć więcej filmów w kraju. Zapytany przez Vísir o malejącą liczbę zagranicznych projektów filmowych w Islandii, zgodził się, że główną winę ponosi za to silna waluta. Projekty przychodzą i odchodzą falami i choć sytuacja się pogarsza, to na pewno jest nadzieja na poprawę.
Grupa GMT/Monika Szewczuk