Islandia jest w tyle za innymi krajami, jeśli chodzi o bezpieczeństwo cybernetyczne – twierdzi minister uniwersytetów, przemysłu i innowacji. Może to zagrozić bezpieczeństwu narodowemu. Zagrożenie jest bardziej namacalne po inwazji Rosji na Ukrainę, jak podaje biuro inspektora generalnego.
Niedawno została zatwierdzona przez Alþingi polityka bezpieczeństwa narodowego dla Islandii. Runólfur Þórhallsson, zastępca głównego nadzorcy wydziału analiz Narodowego Inspektoratu Policji, mówi, że władze muszą być przygotowane na cyberataki na ważną infrastrukturę i instytucje kraju. „Dotyczy to naszych systemów energetycznych, systemu zdrowia, ale także na bezpieczeństw agencji rządowych” – mówi Runólfur. „Potencjalne cyberataki mogą wpłynąć na podstawowe funkcjonowanie społeczeństwa i zakłócić codzienność”.
Áslaug Arna Sigurbjörnsdóttir, minister uniwersytetów, przemysłu i innowacji, mówi, że ważne jest zwiększenie wiedzy na temat kwestii cyberbezpieczeństwa.
„Wiedza, umiejętności i edukacja w tej dziedzinie są w Islandii na bardzo niskim poziomie i wymaga to znacznej poprawy” – mówi Áslaug Arna. Dlatego w najbliższych semestrach zostanie uruchomiony nowy kurs uniwersytecki z tych przedmiotów.
Runólfur zgadza się, że potrzeba wiedzy w tej kwestii jest niezbędna. „Rozwój technologiczny jest niezwykle szybki, dlatego potrzebujemy ekspertów z rozległą wiedzą, którzy pomogą nam zapewnić bezpieczeństwo w tym miejscu” – mówi Runólfur.
Zagrożenie jest realne, zwłaszcza po inwazji Rosji na Ukrainę w zeszłym roku. „Nastąpił duży wzrost liczby tego typu cyberataków, których celem jest kluczowa infrastruktura” – mówi Runólfur.