Harpa Njálsdóttir, która analizowała rozwój islandzkiego systemu opieki społecznej w ciągu ostatniej dekady, niedawno powiedziała agencji RÚV, że Islandia odeszła już skandynawskiego modelu świadczeń społecznych.
Model skandynawski opiera się na powszechnym uznaniu, że obywatele mają prawo do podstawowych świadczeń, takich jak dodatki mieszkaniowe i opieka zdrowotna. Przepisy dotyczące tych świadczeń są zatem w dużej mierze nadzorowane przez rząd i obejmują na przykład ubezpieczenia społeczne, świadczenia socjalne, dodatki mieszkaniowe, zapewnienie równości dochodów i wiele innych.
Mimo że Islandia w przeszłości zapewniała rozbudowany system opieki społecznej, według Harpy obecnie stopniowo zmierza w kierunku liberalnych zasad i tak zwanej „pomocy warunkowej” lub wiązanej, takiej jak w systemie opieki zdrowotnej w Stanach Zjednoczonych. W tym systemie opieka społeczna i zdrowotna są uzależnione od dochodów osób fizycznych, przy niezwykle niskich podatkach i zachęcaniu obywateli do szukania pomocy w organizacjach charytatywnych, a nie rządowych.
Co ciekawe, wnioski Harpy są takie, że wizerunek Islandii w ostatnich latach nie odpowiada już rzeczywistości, a najmniej skłonni do przyznania się do tego są liderzy polityczni.
„Nasi politycy wciąż twierdzą, że stosujemy model skandynawski” – powiedziała. „Ale w rzeczywistości już z niego zrezygnowaliśmy, a islandzka opieka społeczna ma teraz więcej wspólnego z systemami liberalnymi”. Harpa wyjaśnia, że najlepszym sposobem na dostrzeżenie tych zmian, jest przyjrzenie się, w jaki sposób ubezpieczenia społeczne są poddawane poważnym korektom i jak niektóre świadczenia są obecnie poważnie niedofinansowane, na przykład te dotyczące osób niepełnosprawnych.
Według Harpy, która odwołuje się do danych islandzkiego urzędu statystycznego, 70% osób starszych żyje obecnie znacznie poniżej krajowych kryteriów dotyczących utrzymania, podczas gdy około 70% osób żyjących samotnie i w złych warunkach to kobiety. W szczególności ostrzega przed przyszłością obywateli, którzy pracowali w instytucjach publicznych, takich jak domy opieki, szkoły podstawowe i przedszkola, ponieważ ich minimalne zarobki przełożą się później na niebezpiecznie niskie emerytury.
Grupa GMT/Grażyna Przybysz