W ostatnich latach gwałtownie zmniejszyła się sprzedaż islandzkich warzyw na rynku. Islandzcy rolnicy i hodowcy warzyw obawiają się o przyszłość i wzywają do podjęcia działań mających na celu ustabilizowanie ich środowiska biznesowego.
Warzywa stanowią dziesięć procent całkowitych dochodów Islandii z rolnictwa. Obroty tej branży wynoszą około sześciu miliardów koron islandzkich rocznie, nie licząc sprzedaży, dystrybucji i przetwórstwa.
W nowym raporcie grupy roboczej zajmującej się sposobami dostosowania umów rolnych stwierdza się, że udział islandzkich producentów w rynku warzyw spadł w latach 2010–2018 o 23% – z 75% do 52%.
Ogórki i brukiew są prawie w całości produkowane w kraju. Sałaty są również zazwyczaj islandzkie. Inne warzywa produkowane w Islandii mają jednak znacznie ostrzejszą konkurencję ze strony importu, a ich udział w rynku maleje, zwłaszcza dotyczy to pomidorów, marchwi i białej kapusty.
Oczywiście, udział w rynku to nie jest jedyny czynnik kształtujący dochody. Konsumpcja warzyw w Islandii znacznie wzrosła od 2010 roku, a islandzcy producenci mogliby zwiększyć produkcję. Tak jednak nie jest – islandzka produkcja warzyw spadła, nawet przy wzroście popytu.
W latach 2010–2018 roczne zbiory pomidorów w Islandii zmniejszyły się o 400 ton, podczas gdy import wzrósł o 1000 ton. Produkcja islandzkich kalafiorów i brokułów jest mniejsza, mimo znacznie większego popytu. Również w tym przypadku importerzy wypełniają ten niedobór. Z drugiej strony, w omawianym okresie znacznie wzrosła produkcja sałaty, a import nieznacznie spadł.
Gunnar Þorgrímsson, przewodniczący stowarzyszenia ogrodników (używający wszechobecnej marki Íslenskt grænmeti), mówi, że w produkcji gruntowej należy się spodziewać wzlotów i upadków, ponieważ zbiory zależą od pogody każdego lata. „Ale jeśli chodzi o produkcję na przykład w szklarniach, martwimy się, że nie zaspokajamy potrzeb rynku bardziej niż robimy to w tej chwili”.
Gunnar mówi, że hodowcy warzyw zdecydowanie mają możliwość zwiększenia produkcji. „Możemy produkować dużo więcej warzyw. Istnieją również pola pod uprawę różnych innych rodzajów warzyw, ale być może brakuje nam przewidywalności rynku; zarówno w zakresie kosztów energii elektrycznej, jak i polityki rządu dotyczącej ceł importowych i podatku od importowanych warzyw”.
Krzysztof Szewczuk