Niedawno informowaliśmy o tym, że czterech kierowców zapłaciło łącznie 1,4 mln ISK grzywny za jazdę terenową przy lagunie lodowcowej Jökulsárlón w Breiðamerkursandur oraz w rezerwacie przyrody Grafarlönd. Jedna z ukaranych osób utrzymuje, że jest islandzkim przewodnikiem.
Zastępca głównego komisarza Akureyri, Jóhannes Sigfússon, oświadczył, że kary zostały nałożone przez dwa departamenty policji, na południu i północnym wschodzie Islandii.
„Ta sama czwórka została ukarana w obu miejscach. Zapłacili oni w południowej Islandii po 100 000 ISK każdy oraz po 250 000 ISK w naszym okręgu” – powiedział Jóhannes.
Jazda samochodem poza drogami publicznymi jest w Islandii zabroniona.
Grupa, w której znalazła się niefortunna czwórka, liczyła 25 zagranicznych turystów, jadących w siedmiu zmodyfikowanych pojazdach z napędem na cztery koła, przy czym nie wszystkie pojazdy zjechały z drogi. Jak donosi serwis mbl.is, uszkodzenie obszaru po zachodniej stronie laguny lodowcowej Jökulsárlón jest znaczne. Poważne szkody zostały wyrządzone też w Grafarlönd, na północ od góry Herðubreið.
Dochodzenie ujawniło niewiedzę i brak umiejętności. Osoby ukarane grzywną przeprosiły za wyrządzone szkody. Zdaniem Jóhannesa nic nie wskazuje na to, że ukarany Islandczyk pracuje w jakimkolwiek biurze podróży, chociaż sam się nazywał przewodnikiem.
W zeszłym roku w północno-wschodniej Islandii nałożono szesnaście mandatów za jazdę off-road. W tym roku jeszcze ich tylu nie ma.
Jóhannes uważa, że skuteczne okazały się podjęte środki zapobiegawcze. „Strażnicy parku i policjanci częściej rozmawiają z podróżującymi, zanim ci wjadą na Wyżyny Centralne. Rozmawiamy również z turystami, który już tam przebywają i naświetlamy przypadki wykroczeń” – wyjaśnił.
ruv.is/Grupa GMT/Ewa Rogalska