Już w czwartek wszystkie trzy wikińskie zespoły startujące w kwalifikacjach Ligi Europy zagrają swoje pierwsze spotkania. W tym roku gra islandzkich drużyn w europejskich pucharach nabrała nowego wymiaru, gdyż kluby takie jak FH, czy KR otwarcie mówią o walce o awans do fazy grupowej.
Pierwszym człowiekiem, który odważył się publicznie powiedzieć o awansie do fazy grupowej Ligi Europy w kontekście swojego klubu był prezes FH Hafnarfjörður – Jón Rúnar Halldórsson. Jón twierdzi, że choć jego zawodnicy nie są drodzy na rynku transferowym, to w końcu po tylu latach islandzki klub posiada taką kadrę, która może nawiązać walkę z nawet ponadprzeciętnymi w Europie i zdaje sobie sprawę z tego, że inni trenerzy na wyspie mu tego zazdroszczą. W końcu jego ludzie – zarówno sztab szkoleniowy, jak i piłkarze tworzą teraz nie półzawodowy, a profesjonalny zespół. Jak sam zauważył, FH już wcześniej przez ostatnie kilka lat zachodziło w międzynarodowych turniejach daleko, raz było jedną nogą – a raczej jedną bramką w Lidze Europy. Przeszkodziła im w tym znana Polakom, upiorna Austria Wiedeń. Nieco skromniej i z większym dystansem w temacie wypowiada się sam trener – Heimir Guðjónsson. Ikona klubu trenuje nieprzerwanie FH już od 7,5 lat…
Do tego sezonu przygotowano się nadzwyczaj skrupulatnie. Pierw profesjonalny zimowy obóz przygotowawczy w Hiszpanii, gdzie w sparingach Islandczycy pokonali mistrza z Norwegii – Molde FK, a później zremisowali z norweską Valerengą. Dobre transfery i szybkie poukładanie drużyny przez Heimira Guðjónssona przynoszą widoczne efekty w islandzkiej ekstraklasie, gdzie klub z Hafnarfjörður zajmuje pozycję lidera. Trzej gracze tej ekipy są w czołówce najlepszych strzelców. FH zagra pierwsze spotkanie na wyjeździe w Finlandii. Trzecie w tabeli fińskiej ekstraklasy Seinäjoen Jalkapallokerho podejmie Islandczyków w Helsinkach. Ciężko wytypować faworyta tego spotkania, więc wynik opiera się raczej na remisie. Heimir Guðjónsson skomentował, że dwumecz ten wcale nie musi być łatwy, ale jego drużyna leci do Finlandii w celu strzelania bramek. Jego bolączką jest brak Sama Hewsona – wychowanka Manchesteru United, który jest kluczowym piłkarzem na pozycji pomocnika. Hewson zmaga się obecnie z fatalną kontuzją, jaką jest złamana noga. Sztab szkoleniowy cieszy natomiast dobra forma Kristjána Flóki Finnbogasona – ściągniętego w tym roku z FC Kopenhagi (8 meczów – 4 bramki), oraz niezwykle skuteczny duet Atli Guðnason – Atli Viðar Björnsson.
Również pierwsze spotkanie na wyjeździe rozegra KR Reykjavik. Podobnie jak w przypadku powyższych bohaterów – wbrew pozorom łatwo nie będzie. Wydawać się może, że obecnie KR powinno sobie poradzić z Cork City, ale należy pamiętać, że to rywale mają większe doświadczenie gry w europejskich pucharach. Aktualnie irlandzki klub zajmuje drugie miejsce w swojej ekstraklasie, więc sytuacja jest analogiczna. Nie jest to jednak zespół, który faktycznie grozi Islandczykom umiejętnościami. Kierownictwo klubu z Reykjaviku także ma coraz większe aspiracje do gry na stadionach Europy, więc można spodziewać się ambitnej walki do końca z nadzieją, że w kolejnych rundach nie zostanie wylosowana znana europejska marka. W KR poczyniono solidne transfery i udało się zgrać nowy zespół na ligę. Obecnie „Sroki” zajmują drugie miejsce w Pepsi-deildin i tracą trzy punkty do FH. Minusem jest to, iż zespołem kieruje impulsywny, niedoświadczony trener, były – wieloletni zawodnik tego klubu, Bjarni Guðjónsson. W kadrze KR Reykjavik można znaleźć w tym sezonie wielu znanych i zasłużonych zawodników dla kibiców ligi duńskiej, szwedzkiej czy norweskiej. W defensywie jest nim Gunnar Þór Gunnarsson (dawny zawodnik Hammarby IF, IFK Norrköping) oraz Skúli Jón Friðgeirsson (wcześniej IF Elfsborg). W pomocy KR pochwalić się należy kimś takim jak zbierający wysokie noty w meczach Pepsi-deildin Jakob Schoop (dawniej regularnie występujący w Odense BK) i doświadczony Pálmi Rafn Pálmason (ex – Stabaek IF i Lilleström). W ataku z kolei straszyć rywali będzie angielski napastnik Gary Martin oraz Duńczyk – Søren Frederiksen. Ten ostatni jak na swój wiek (25 lat) pukał do drzwi już wielu klubów. Była to m.in FC Kopenhaga, SönderjyskE, Vejle-Kolding, czy Aalborg BK.
Najmniej, a właściwie najmniej dobrego napisać można o trzeciej ekipie, która będzie reprezentowała islandzką piłkę w kwalifikacjach Ligi Europy. Vikingur Reykjavik choć zajął w zeszłym sezonie czwarte miejsce, to obecnie nie pokazuje niczego szczególnego. W islandzkiej ekstraklasie zajmuje dopiero ósme miejsce z zaliczką dziewięciu punktów po dziesięciu spotkaniach. Przeciwnikiem „Vikin” będzie słoweński FC Koper. Drużyna niezbyt wymagająca, ale niestety teoretycznie lepsza od Islandczyków. Pierwszy mecz zostanie rozegrany w Reykjaviku, więc o tyle przyszywana do europejskich pucharów drużyna będzie miała lepiej, że zacznie zmagania na własnym stadionie. Wyróżniającymi graczami w Vikingurze są dwaj piłkarze. Weteran bałkańskich stadionów niższych lig – obrońca Igor Tasković pochodzący z Serbii oraz znany skandynawskiej piłce, a także … kibicom Lecha – Duńczyk Rolf Toft. Od Rolfa wymagano jednak więcej, gdyż w tej chwili były piłkarz Stjarnanu pokazuje bardzo przeciętną skuteczność. Napastnik pokonał jednak rok temu Krzysztofa Kotorowskiego oraz bramkarza Motherwell F.C., obecnie grającego w Stjarnanie, Gunnara Nielsena, więc ten świetnie czuje się w meczach międzynarodowych o stawkę. Mimo wszystko każdy korzystny wynik Vikinguru będzie miłą niespodzianką.
1. runda kwalifikacyjna Ligi Europy / 02.07.2015:
SJK Seinäjoki – FH Hafnarfjörður, Helsinki, godz. 18:00
Cork City – KR Reykjavik, Cork, godz. 20:45
Vikingur Reykjavik – FC Koper, godz. 21:15
Informacje na temat ewentualnie dostępnych transmisji na żywo za pośrednictwem internetu, jak również wszelkie bieżące wiadomości z islandzkiego frontu mogą Państwo śledzić na polskim fan-page’u Piłkarska Islandia.