Þorsteinn Víglundsson, poseł Partii Odrodzenie, wkrótce przedłoży parlamentowi projekt ustawy, który radykalnie odmieniłby islandzkie restrykcyjne przepisy dotyczące nadawania imion i nazwisk. Kwestia ta dotyczy „wolności jednostki” i prawa do odmienności, jak powiedział dziennikarzom Þorsteinn.
„Projekt ustawy jest oparty o prawo do wolności ludzi do decydowania o własnych imionach lub imionach swoich dzieci i ma położyć kres oficjalnej ingerencji w tę decyzję” – dodał.
Jest to szczególna kwestia, a tak naprawdę liczy się prawo wszystkich osób zarówno do zmiany imienia, nazwiska oraz zarejestrowanej płci. Pozwoli to znacznie zmniejszyć przeszkody, na jakie natrafia się obecnie podczas takiego procesu. W wolnym społeczeństwie rząd nie powinien ingerować w to, jak ludzie mają na imię, ani w jaki sposób przyjmują swoje nazwiska.
Projekt ustawy znajduje się w harmonogramie parlamentarnym i Þorsteinn ma nadzieję, że szybko przejdzie przez komisję i zostanie poddany pod głosowanie końcowe w trakcie bieżącej sesji parlamentarnej.
Obecnie proces zmiany przez Islandczyków legalnie zarejestrowanych nazwisk i płci jest często żmudny i czasochłonny. Ten projekt znacznie uprościłby całą sprawę, czyniąc imię, nazwisko i płeć kwestią osobistego wyboru. Gdyby projekt ustawy został przyjęty, zniweczyłby również istniejące już islandzkie prawo dotyczące nadawania imion.
Islandzkie przepisy dotyczące nadawania imion nie tylko nie cieszą się popularnością wśród osób innych narodowości, ale wielu twierdzi (najtrafniej były burmistrz Reykjavíku Jón Gnarr), że obecne przepisy dotyczące nadawania imion są zbyt restrykcyjne i anachroniczne. Usunięcie tych aktów prawnych zaproponowano ostatnio w 2016 roku, ale wtedy nie udało się tego zmienić. Czekamy więc, co się wydarzy podczas obecnej sesji parlamentarnej.
Projekt ustawy można przeczytać – TU.