Przypadkowy turysta lub przechodzień zaciekawiony zacumowanymi przy marinie za budynkiem Harpy w Reykjaviku jachtami, nie domyśliłby się, że 67-stopowa (20,5 m) Nashachata II z Southampton to polska jednostka firmy Concept Sailing. Właśnie tu przy Harpie 12 sierpnia nastąpiła wymiana załogi i na pokładzie pojawiła się kolejna ekipa doświadczonych żeglarzy. Szykowano się do kolejnego etapu tegorocznego Highlands Route – czyli rejsu do największego na świecie fiordu Scoresbysund we wschodniej Grenlandii.
Z jednym z członków załogi, z dr. inż. Piotrem Chrząstowskim z krakowskiej AGH byłem w kontakcie telefonicznym i mailowym od lutego tego roku. Spotkaliśmy się w Reykjaviku.
12 sierpnia odebrałem załogę z kolacji w centrum Reykjaviku i w drodze do jachtu krótko opowiedziałem o stolicy Islandii. Umówiliśmy się na spotkanie po ich powrocie z Grenlandii. Zaplanowaliśmy też wspólną wizytę na cmentarzu Fossvogi, gdzie załoga chciała złożyć kwiaty i zapalić znicze na mogile marynarzy z polskiego parowca Wigry.
Nashachata II wróciła do Reykjaviku 1 września i plan udało się zrealizować. Była to również chwila pewnej refleksji, bo 83 lata temu wybuchła II wojna światowa.
Zatrzymaliśmy się na moment przy grobach 11 członków załogi francuskiego żaglowca Pourquoi-Pas?, który zatonął u brzegów Islandii 16 września 1936 roku. Jego kapitan, znany polarnik Jean-Baptiste Charcot, zbadał fiord Scoresbysund i oznaczył w nim wiele miejsc (wyprawa odbyła się w latach 1931–1933). Więcej na ten temat można przeczytać TU.
Pożegnałem załogę Nashachata II w sobotę 3 września. Jacht, już z nową załogą, popłynął do Hiszpanii.
O grenlandzkim rejsie jachtu Nashachata II i pasjach Piotra Chrząstowskiego oraz jego związkach z Islandią napiszemy niebawem.
Jak pięknie powiedział John F. Kennedy: „Jesteśmy przywiązani do oceanu. I kiedy wracamy na morze, czy to po to, by żeglować, czy obserwować – wracamy, skąd przyszliśmy”.