Wczoraj po południu, ratownicy odebrali wezwanie o pomoc z Þorskafjarðarheiði. Na miejsce wysłano dwa zespoły ratownicze, które podczas akcji nie znalazły nikogo, kto mógłby wzywać pomocy. W okolicy, nie było żadnych ludzi ani śladów tego, że ktokolwiek tam się znajdował.
Jónas Guðmundsson z Landsbjörg powiedział: „Jest całkiem możliwe, że to był żart.”
W poszukiwaniach brało udział od 10 do 20 osób i jak powiedział Jónas, całe wzgórze zostało dokładnie sprawdzone i nic nie znaleziono. Według niego ktoś kto zadzwonił pod numer ratunkowy, chciał się prawdopodobnie zabawić, a takie akcje ratownicze są kosztowne.
W związku z brakiem jakichkolwiek dowodów na to, że na wzgórzu znajdował się ktokolwiek, kto mógł potrzebować pomocy ekipy ratunkowe zaprzestały poszukiwań. Zgodnie z tym co mówił Jónas wezwanie o pomoc nie było jasne i nie udało się go dokładnie zlokalizować.
Jak powiedział Jónas w rozmowie z mbl.is, wzywający pomocy powiedział „Mayday, mayday w samochodzie na wrzosowiskach są uwięzieni ludzie”. Później było słychać jakiś hałas, a potem ratownicy usłyszeli nazwę wzgórza Þorskafjarðarheiði i dlatego tam rozpoczęto poszukiwania.