Dzikie króliki stają się coraz większym problemem dla mieszkańców Akureyri. Obawiają się oni, że stale rosnąca populacja tych zwierząt nie tylko będzie niszczyć uprawy w lokalnych ogrodach, ale także doprowadzi do degradacji lokalnego ekosystemu, informuje RÚV.
Dotychczas króliki zamieszkiwały las Kjarnaskógur na południe od Akureyri, lecz w ostatnich latach ich liczba znacznie wzrosła. Wcześniej wśród domów letniskowych w tamtym regionie nie widziano tak wielu dzikich królików, jak w tym roku.
Pracownicy służb przyrodniczych zostali zmuszeni do podjęcia różnych środków ostrożności w celu ochrony roślin.
Dzikie króliki wyrządzają również szkody na pobliskim kempingu Hamrar, gdzie kopią nory, obgryzają korę drzew, powodując ich trwałe uszkodzenia, robią podkopy pod budynkami, a nawet udaje im się podkopać pod asfalt.
Mało tego, króliki zostały zauważone także w większej odległości od lasu i kempingu, a więc na terenie lokalnej firmy usług kontenerowych, lecz w tym przypadku podejrzewa się, że są to zwierzęta domowe oraz ich potomstwo, wypuszczone przez właścicieli, którzy nie byli już zainteresowani ich hodowaniem.
Guðríður Friðriksdóttir, kierownik departamentu środowiska i budownictwa w urzędzie miasta w Akureyri, podkreśla, że chociaż w ciągu ostatnich 3–4 lat (głównie w zimie) odłowiono ponad 1000 królików, to jednak niestety nie wystarczyło to do kontrolowania ich populacji.
W związku z tym urząd miasta stara się jak najskuteczniej usuwać dzikie króliki. Jest to jednak operacja trudna do przeprowadzenia w lecie, gdy las Kjarnaskógur odwiedza sporo ludzi. W związku z tym próbuje się wzmocnić środki prewencyjne i zapobiec dalszemu rozmnażaniu się królików.
„Sadzę, że prawdopodobnie będziemy musieli dołożyć większych starań, aby ostatecznie rozwiązać ten problem” – powiedział Guðríður.
Grupa GMT/Olga Szelc