Islandzki Urząd Geodezji opublikował zaktualizowany obraz, na którym widać, jak lawa płynęła podczas erupcji wulkanu w Grindavíku i okolicach w ciągu ostatnich 24 godzin.
Nigdzie już nie widać, aby krawędzie strumieni lawy przesuwały się do przodu. Siła erupcji zmniejszyła się. Jest to jedna z informacji podanych w poście na stronie Eldfjalla- og náttúruvárhópur Suðurlands na Facebooku. Mimo chwilowo lepszej sytuacji, nie da się wykluczyć, że w każdym momencie mogą powstać nowe szczeliny.
Psycholog mieszkająca w Grindavíku mówi, że ważne jest, aby ludzie trzymali się razem. Mieszkańcy miasta opłakują rozpad swojej społeczności. Są oni w środku kryzysu, mówi Inga Guðlaug Helgadóttir, psycholog w Instytucie Zdrowia Suðurnes i mieszkanka Grindavíku.
„Smutek jest po prostu wszechogarniający. Próbujesz to wszystko ogarnąć, ale czujesz się całkiem zagubiony. Najważniejszą rzeczą w tej chwili jest po prostu szukanie ludzi i grupy wsparcia. To najlepsza opieka w takiej traumie”.
„Staramy się kontrolować to, nad czym mamy dziś kontrolę. Czyli to, co możemy spróbować zrobić”. Inga Guðlaug mówi, że najlepiej jest, aby ludzie okazywali sobie nawzajem współczucie, byli z dziećmi, słuchali ich i okazywali im zrozumienie.
Rozmowa z człowiekiem, który dzieli to samo doświadczenie, jest niezwykle cenna.
Inga Guðlaug mieszka przy ulicy, przez którą wczoraj przepłynęła lawa. Mówi, że nikt nie przewidział, że tak się stanie.
„Niektórzy mieli nadzieję, że ten scenariusz, się nie wydarzy. Ale po tym, co stało się wczoraj, wiele osób zaczęło ustalać inny plan. Są sprawy, na które nie mamy wpływu”.
„Najsmutniejsze jest to, że opłakujemy naszą społeczność. Nie wiemy, co nas czeka, czy kiedykolwiek tu wrócimy”.
Od czasu rozpoczęcia erupcji odnotowano silną aktywność sejsmiczną. Od północy zarejestrowano ponad 660 trzęsień ziemi.